Kandydat na szefa PZPN - Zdzisław Kręcina - już dziś przed południem usłyszy zarzut niegospodarności. Wrocławska delegatura prokuratury krajowej zarzuca mu, że pieniądze, które miał dostać Urząd Skarbowy zostały wypłacone jednemu z polskich klubów pierwszej ligi. Było to 320 tysięcy złotych.
Czy jeśli Kręcinie postawione zostaną prokuratorskie zarzuty, będzie musiał zrezygnować z kandydowania na szefa największego polskiego związku sportowego? Powinien, ale tylko w przypadku, gdy prokuratura po przesłuchaniu go zdecyduje się skorzystać ze swojego uprawnienia i zawiesić kandydata na prezesa piłkarskiej centrali w wykonywaniu jego obowiązków służbowych w PZPN. Kręcina jest bowiem etatowym pracownikiem Związku. Jeśli zostanie zawieszony w pełnieniu funkcji, to raczej nie wystartuje w wyborach 30 października, chyba że sąd zdążyłby rozpatrzyć do tego czasu jego ewentualne odwołanie. Ale na szybką reakcję sądu Kręcina raczej nie powinien liczyć.
To nie pierwsze tego typu zarzuty dla działaczy Polskiego Związku Piłki Nożnej. W sprawie niegospodarności w PZPN zarzuty usłyszeli już także Eugeniusz Kolator, wiceprezes PZPN, i były właściciel klubu GKS Katowice. Według prokuratury narazili oni związek na straty. Według wyliczeń śledczych to prawie dwa miliony złotych.