Właściciel pierwszoligowego Kolportera Korony Kielce Krzysztof Klicki wycofuje się ze sponsorowania klubu. Zapewnił jednocześnie, że do końca tego sezonu będzie wypełniał wszystkie zobowiązania i umowy. Klicki, jak sam przyznaje, jest zdruzgotany informacjami o tym, że zawodnicy jego klubu i działacze są zamieszani w aferę korupcyjną.
Jako właściciel, pracodawca i zagorzały kibic piłki nożnej byłem oszukiwany. Nie mam żadnych gwarancji i osobistego przekonania, że w perspektywie najbliższych lat sytuacja w polskiej piłce ulegnie radykalnej poprawie. Rozpatrując wszystkie za i przeciw podjąłem decyzje o wycofaniu się ze sponsorowania piłki nożnej - tłumaczył Klicki na specjalnej konferencji w Kielcach.
Nie dopuszczę do sytuacji, żeby Korona nagle przestała istnieć - zapewnia Krzysztof Klicki. Pomimo tych deklaracji, wszystko wskazuje na to, że jego decyzja to koniec wielkiej piłki w Kielcach. Podobnego zdania są kibice Korony:
Co prawda właściciel wypełni zobowiązania do końca tego sezonu, ale przyszłość klubu rysuje się w ciemnych barwach; z tak poważnym sponsorem odejdą poważne pieniądze, a razem z nimi zapewne czołowi piłkarze. Po zarzutach korupcyjnych między innymi dla trenera Dariusza W., degradacja klubu jest więcej niż prawdopodobna.
Po zakończeniu sezonu zawodnicy Korony zostaną wystawieni na listę transferową. Pieniądze z ich sprzedaży zostaną przeznaczone na dalsze funkcjonowanie klubu. Klicki będzie szukał nowego sponsora. Czy jednak ktoś będzie chciał zainwestować w II-ligową drużynę i to z niechlubną przeszłością – bardzo wątpliwe, chyba że urzeknie go okazały stadion, którego Kielcom nikt nie zabierze.
Klicki podjął decyzję o wycofaniu się z klubu kilka dni po tym jak funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz policji zatrzymali sześć osób zamieszanych w proceder tzw. ustawiania wyników meczów Kolportera Korony Kielce, gdy klub ten występował w sezonie 2003/04 w trzeciej lidze.
Z ustaleń śledztwa przeprowadzonego w kieleckim klubie wynika, że pieniądze na łapówki dla sędziów piłkarskich i obserwatorów w zamian za korzystne dla Kolportera Korony wyniki meczów pochodziły z premii piłkarzy, a trener Dariusz W. był aktywnym uczestnikiem tego procederu. Zdaniem oskarżonego trenera o korupcyjnych działaniach nie wiedziały władze klubu.