Izrael będzie kontynuował polowanie na liderów terrorystycznego Hamasu. Członek rządu w Tel Awiwie Gideon Ezra ujawnił, że po śmierci Abdela Aziza al-Rantisiego kolejnym szefem Hamasu na izraelskim celowniku jest Chalid Meszal, polityczny przywódca organizacji.
Także premier Ariel Szaron podkreśla, że mimo krytyki, z jaką spotyka się eliminowanie przywódców palestyńskich, polityka jego kraju w tej kwestii nie zmieni się.
Nigdy nie pozwolimy na to, żeby mordercy krzywdzili naszych ludzi. Ci, którzy się na to odważą, zostaną zgładzeni. Dążymy do pokoju - to nasz cel i marzenie, jednak w obronie własnej nie złożymy broni - mówił Szaron.
W Gazie, gdzie ogłoszono trzydniową żałobę po śmierci Rantisiego jest bardzo niespokojnie. Członkowie Hamasu zapowiedzieli sto odwetów za śmierć Rantisiego.
Palestyński przywódca Jaser Arafat wątpi, by w tej sytuacji możliwe były jakiekolwiek kroki prowadzące do pokojowego rozwiązania konfliktu.
To nie jest ścieżka prowadząca do pokoju. Przypominam, że to Bush i Szaron powstrzymują wejście w życie „mapy pokojowej”, a każde od niej odstępstwo przyczynia się do niestabilności na Bliskim Wschodzie - twierdzi Arafat.
Hamas wybrał już następcę Rantisiego, jednak ze względów bezpieczeństwa jego tożsamość trzymana jest w tajemnicy. Uważa się, że nowym szefem terrrorystów został Mahmoud al-Zahar.