TW „Alek” to nie ja. (…) Wiem kim on był, ale to już jest sprawa tajemnicy, o której nie mogę powiedzieć - takie sensacyjne oświadczenie złożył w Kontrwywiadzie RMF FM Aleksander Kwaśniewski. Z kolei w najbliższym biuletynie Instytutu Pamięci Narodowej mają się pojawić dowody, że tajnym współpracownikiem SB o kryptonimie „Alek” był właśnie były prezydent.
Skąd Aleksander Kwaśniewski miałby mieć wiedzę, że był to jednak ktoś inny? Wątpliwości dotyczące tożsamości agenta związanego z redakcją „Życia Warszawy” pojawiały się już przed laty w trakcie procesu lustracyjnego. Związek między „Alkiem” a Kwaśniewskim nie był jednoznaczny – stąd zresztą uniewinnienie ówczesnego prezydenta, który już wtedy sugerował, że Urząd Ochrony Państwa mógłby łatwo ustalić, kim był „Alek”.
Najwyraźniej sam Kwaśniewski poszedł drogą wskazaną UOP-owi, bo – jak twierdzi – dziś już wie. Skąd? Nie wiadomo, bo były szef UOP Zbigniew Siemiątkowski zaklina się, że podległa mu instytucja nie miała z poszukiwaniem „Alka” nic wspólnego. Siemiątkowski dodaje, że w poszukiwaniach „Alka” mogli pomóc prezydentowi zatrudniani przez niego dawni funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa, jak np. były szef archiwów, który po zwolnieniu z pracy w UOP natychmiast został doradcą szefa podlegającego prezydentowi Biura Bezpieczeństwa Narodowego.