Gdyby jutro odbyło się referendum w sprawie członkostwa w Unii Europejskiej, to wynik głosowania byłby negatywny w co najmniej 4 krajach kandydujących. Chodzi tu o Estonię, Łotwę, Litwę i Maltę.
Taki plebiscyt w naszym kraju wypadłby po myśli euroentuzjastów, choć ich zwycięstwo nie byłoby druzgocące. Za wstąpieniem do Unii głosowałoby 54 procent Polaków. Takie są wyniki sondażu opublikowanego dzisiaj przez Unię Europejską. Poszerzenie Unii o dziesięć krajów może stanąć pod znakiem zapytania z winy samych kandydatów. Dziś to szefowie dyplomacji państw Unii wykazali daleko idącą ostrożność. Nie chcieli wpisać do końcowej deklaracji, że do Unii może wejść do 2004 roku do dziesięciu krajów. Obawiali się, że kandydaci mogliby odebrać to jako gwarancję członkostwa i osiądą na laurach. Potwierdzić tego „Big Bangu” czyli poszerzenia o 10 krajów nie chciała szczególnie Francja. Paryż popiera Rumunię i Bułgarię, a ponadto chciał również utrzeć nosa Komisji Europejskiej, która najbardziej promuje koncepcje dużego poszerzenia. We Francji gościł dziś polski premier Leszek Miller. Od szefa francuskiego rządu - Lionela Jospina uzyskał jedynie zapewnienie, że pierwsza grupa kandydatów być może zostanie przyjęta do Unii w 2004 roku.
18:40