Jeszcze trzy dni i odetchniemy z ulgą - zaczniemy pracować na własny rachunek. 14 czerwca przypada Dzień Wolności Podatkowej. Jak co roku wyliczyło to Centrum im. Adama Smitha.
Przed rokiem Dzień Wolności Podatkowej również przypadł 14 czerwca. Termin się nie zmienił, mimo że płacimy już niższe podatki, bo 2008 r. był rokiem przestępnym, a więc teoretycznie zyskaliśmy jeden dzień na tej skali wolności podatkowej. Nie ma jednak się co cieszyć – obniżka PIT-u to dla podatnika tylko ułuda. Zyskaliśmy zaledwie 24 złote.
Nadal jednak płacąc podatki - od VAT-u i akcyzy po podatek od psa - pół roku pracujemy na państwo. Najgorsze jest to, że w czasach kryzysu, gdy rośnie bezrobocie, najwyżej opodatkowana jest nasza praca. Praca jest opodatkowana jak wódka. Żeby mieć 2 tysiące złotych w kieszeni, to pracodawca musi jeszcze odprowadzić 1,6 tys. zł do urzędu skarbowego i ZUS-u. To jest właśnie ta akcyza - zaznacza Robert Gwiazdowski.
Ekspert dodaje, że podatki dzielą się na złe i te jeszcze gorsze. Te obciążające pracę są jednak najgłupsze. Od 2007 r. koszty pracy wzrosły aż o 37 proc., a formularz księgowej, która wylicza nasze wynagrodzenie, ma już 19 pozycji.
Reporter RMF FM Mariusz Piekarski rozmawiał natomiast z Andrzejem Sadowskim z Centrum im. Adama Smitha: