Szukamy nowego krawatu czy nowego krawata? Tworzymy blog czy bloga? Wysyłamy mail czy maila? Wiążemy but czy buta? Językoznawca doktor Agata Hącia odpowiada na te pytania i podpowiada, jak nie wpaść w pułapki językowe. Wyjaśnia też, dlaczego niektóre błędy językowe już nas nie rażą i z czasem przestają być błędami.
Gość Marcina Zaborskiego podkreśla, że język wciąż żyje, co widzimy chociażby w zmieniających się znaczeniach pewnych słów. Agata Hącia wskazuje tu na przykład na słowo "spolegliwy". W znaczeniu tradycyjnym spolegliwy to człowiek, na którym można polegać. Ciągle uznajemy to znaczenie za wzorcowe - bo nie mamy innego słowa na wyrażenie tego sensu. Ale tak się wydarzyło, że wiele wykształconych osób zaczęło używać słowa "spolegliwy’ w znaczeniu ‘uległy". I to nie jest może znaczenie wzorcowe, ale odnotowane przez słowniki, dlatego że nie można zignorować tego, co o języku myślą jego świadomi użytkownicy - podkreśla językoznawca. Przy okazji wyjaśnia, dlaczego woli być "językoznawcą", a nie "językoznawczynią".
Nasz gość przekonuje też, że nie powinniśmy się bać zapożyczeń z innych języków. Im chętniej korzystamy z zapożyczeń, tym lepiej to świadczy o stanie języka polskiego i o stanie naszej kultury - mówi doktor Hącia. Jej zdaniem, sięganie do obcych języków to dowód na naszą otwartość wobec innych kultur. Gdybyśmy chcieli usunąć z języka polskiego - tego, który mamy dzisiaj - wszystkie elementy zapożyczone albo te powstałe na bazie zapożyczeń - to zostałoby około trzydziestu procent obecnego zasobu języka polskiego - dodaje. Aż siedemdziesiąt procent używanych przez nas wyrazów - takich jak na przykład chleb, ksiądz, chrzest czy cebula - to są wyrazy, które do nas przyszły i je zaadaptowaliśmy.
W jaki sposób zmieniają się nasze słowniki? Kto decyduje o tym, że coś, co przed chwilą było błędem, przestaje nim być? Jakie słowa trafiły do języka polskiego dzięki konkursom? Czy błędy językowe mogą być niebezpieczne? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w rozmowie Marcina Zaborskiego z doktor Agatą Hącią.