Polscy marynarze ze statku "Jawor" po niemal dwóch miesiącach wrócili w niedzielę z Brazylii do Polski. Na lotnisku w Warszawie wylądowało trzech członków załogi, w tym szef zespołu mechaników Łukasz Andryszewski. Pozostali marynarze lądowali w innych miastach.
Marynarzom towarzyszyły ogromna radość i ulga, że po 53 dniach stresu i grozy mogli w końcu postawić nogę na stałym lądzie w Polsce - informuje reporter RMF FM Jakub Rybski, który był na lotnisku Chopina w Warszawie, oczekując na powrót marynarzy.
Chociaż śledztwo w sprawie odkrycia narkotyków na statku "Jawor" jeszcze się nie zakończyło, marynarzom nie postawiono żadnych zarzutów, a w ubiegły czwartek odzyskali swoje paszporty.
Nie znaleźli dowodów, nikogo nie osądzili, jesteśmy czyści, więc na polecenie policji federalnej i podpisu sędziego zostały nam paszporty zwrócone - mówił naszemu dziennikarzowi Łukasz Andryszewski.
Brazylia to jednak kraj nieobliczalny. Wywołali bardzo dużą presję, w mediach podali, że policja znalazła ten ładunek. Nie! To załoga znalazła ten ładunek, zgłosiła na policję i wówczas rozpoczęło się dochodzenie - opowiadał szczęśliwy po powrocie do kraju marynarz.