To brzmi dość dziwnie, ale przyjąłem to co się stało kilka dni temu i z goryczą i z pewną satysfakcją, ponieważ da to mi możliwość, żeby przed sądem – wierzę, że niezawisłym – ujawnić całą prawdę. Czy generał faktycznie cieszy się, że „dożył chwili, w której formalnie postawiono zarzuty autorom stanu wojennego"?
Jego postawa w toczącym się od 12 lat procesie w sprawie masakry w grudniu 70. roku świadczy o czymś zupełnie innym. Od samego początku generał i jego obrońcy składali wnioski, które miały na celu odsunięcie procesu bądź jego uniknięcie.
Według oskarżycieli szansa na rychłe rozpoczęcie procesu "organizatorów stanu wojennego" jest niewielka. Pierwsza przeszkoda to liczba osób objęta zarzutami. Ma ich być kilkanaście. Wszyscy będą chcieli poznać akta sprawy a to potrwa. Druga jest o wiele poważniejsza – składanie wniosków dowodowych. Zapewne pojawi się taki, aby poszerzyć liczbę oskarżonych osób.
Wszystkie te zabiegi miały już miejsce w przypadku śledztwa dotyczącego grudnia 70. Tam też – jak twierdzi prokurator Bogdan Szegda – generał Jaruzelski od samego początku składał różnego rodzaju deklaracje: Czyli znowu mają być ujawnione jakieś rzeczy, które mają być nieprzyjemne dla innych. Znowu będą ujawniane jakieś historie, które mają rzucać cień na to postępowanie. Pamiętać należy także o wieku Jaruzelskiego i innych podejrzanych.
W ubiegłym tygodniu Instytut Pamięci Narodowej postawił generałowi Wojciechowi Jaruzelskiemu zarzut kierowania związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym. Grozi mu do 8 lat więzienia.