Prokuratura w Krakowie przesłała do sądu akt oskarżenia wobec lekarki, która w latach 90. doprowadziła kasę chorych do niekorzystnego rozporządzenia mieniem na ponad 100 tysięcy złotych. Luiza R., którą media nazwały "Janosikową", wypisała ponad dwa tysiące recept na bezpłatne leki swoim ubogim pacjentom. Tłumaczy, że robiła to z dobrego serca. Teraz grozi jej za to do 8 lat więzienia.
Według prokuratury lekarka wypisywała recepty na nazwiska pacjentów posiadających wymagane uprawnienia. Wystawiała też bezpłatne recepty na nazwiska pacjentów, którzy nie posiadali takich uprawnień, ale lekarka im je bezprawnie przypisała.
W pierwszym przypadku lekarkę oskarżono o wprowadzenie w błąd, co do możliwości zażycia tak dużej ilości leków przez pojedynczego pacjenta. W drugim - o wprowadzenie w błąd, co do posiadanych przez pacjenta uprawnień i poświadczenie nieprawdy.
Nie wiemy, gdzie trafiały te leki. Wiemy, na kogo były wypisywane recepty i w jakiej ilości. Na jej matkę była wypisana ponad połowa tych recept. Matka miała uprawnienia, natomiast doszło tu do wprowadzenia w błąd, co do możliwości farmakologicznych zażycia tak dużej ilości leków, bo dziennie musiałaby zjadać kilkaset tabletek różnego rodzaju. Na ojca, który z kolei nie posiadał uprawnień, było wypisane 650 recept - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie, prokurator Bogusława Marcinkowska.
Prokuratura nie znalazła dowodów na to, by lekarka czerpała jakiekolwiek korzyści finansowe z wypisywania recept. Lekarka nie zaprzecza, że wypisywała recepty, ale nie poczuwa się do przestępstwa. Tłumaczy, że robiła to z dobrego serca dla potrzebujących. Nie podała nazwisk pacjentów, do których faktycznie trafiły recepty na bezpłatne lekarstwa.