Zwolennicy Chiraca świętują zwycięstwo swojego faworyta w drugiej turze wyborów prezydenckich. Chirac dosłownie zmiażdżył swego konkurenta - nacjonalistę Jean-Marie Le Pena w wyścigu do Pałacu Elizejskiego i zdobył około 82 procent głosów. Na przywódcę Frontu Narodowego zagłosowało zaledwie 18 procent wyborców.
Dzisiaj Francuzi raz jeszcze zademonstrowali, że ich naród należy do serca Europy - tak rezultaty wyborów nad Sekwaną skomentował wczoraj szef Komisji Europejskiej - Romano Prodi. Podobne głosy napływają od innych polityków z państw Piętnastki. Wyłamała się jedynie skrajnie prawicowa austriacka Partia Wolnościowa. Zwycięstwo Chiraca nie jest wygraną Francji - powiedział sekretarz generalny wolnościowców.
Zwycięstwo Jacquesa Chiraca jest dwuznaczne, bo osiągnięte sowieckimi metodami - skomentował natomiast Jean-Marie Le Pen. Chirac zebrał aż ponad cztery piąte głosów. Stanowi to rekord w historii V Republiki Francuskiej. Dotąd najlepszy wynik w wyborach prezydenckich uzyskał blisko 30 lat temu Georges Pompidou, który zebrał prawie 60 procent głosów. Po ogłoszeniu wstępnych rezultatów wyborczych Chirac zapowiedział, że priorytetem jego nowej kadencji będzie zdecydowanie ostrzejsza niż dotąd walka z przestępczością.
Zwolennicy lewicy nie tyle głosowali na Chiraca, co głosowali przeciwko Le Penowi, aby zagrodzić temu ostatniemu drogę do Pałacu Elizejskiego. Uznali bowiem, że umiarkowana prawica jest w porównaniu do skrajnej prawicy mniejszym złem. Dlatego też rekordowy rezultat Jacquesa Chiraca jest – jak podkreślają komentatorzy – w pewnym sensie sztucznie zawyżony i będzie to można zobaczyć już za miesiąc. Lewica powróci bowiem do ostrego boju przeciwko Chiracowi w czasie czerwcowych wyborów parlamentarnych. Czy porażka Le Pena może oznaczać koniec jego kariery politycznej, o tym w relacji paryskiego korespondenta RMF, Marka Gładysza:
Le Pen nawoływał między innymi do wydalenia z Francji wszystkich imigrantów, chciał też wystąpienia swego kraju z Unii Europejskiej.
foto Archiwum RMF
08:10