Izraelskie oddziały weszły w nocy na teren palestyńskich sektorów w dwu miastach Zachodniego Brzegu - Hebronie i Dżeninie. Jest to odwet za weekendowe ataki palestyńskich samobójców, w których zginęło pięciu Izraelczyków, a 30 innych zostało rannych. Według obserwatorów, operacja ostatecznie niweczy planowane spotkanie Jasera Arafata z szefem dyplomacji izraelskiej Szimonem Peresem.

W Hebronie - jak podaje agencja France Presse - izraelskie komando wkroczyło do dzielnicy palestyńskiej, z której atakowane jest znajdujące się w samym centrum 120-tysięcznego miasta, 400-osobowe osiedle żydowskie. W ataku rannych zostało trzech palestyńskich policjantów, w tym - syn ministra autonomicznych władz Talala Sidra. W Dżenin na Zachodnim Brzegu Jordanu, czołgi otworzyły ogień i zniszczyły instalacje elektryczne. Miasto pogrążyło się w ciemności. Według Palestyńczyków, ranne zostały co najmniej cztery osoby.

We wtorek rano snajperzy palestyńscy, działający z terytorium Zachodniego Brzegu Jordanu, zastrzelili na terytorium samego Izraela dwóch żołnierzy, pilnujących granicy. Trzeci żołnierz został ranny. W tej sytuacji odłożono planowane w tym tygodniu spotkanie Jasera Arafata z szefem dyplomacji Izraela Szimonem Peresem.

foto Archiwum RMF

12:30