"Hoss", twórca metody oszustw "na wnuczka", zatrzymany. W Warszawie schwytali go funkcjonariusze poznańskiego Zespołu Poszukiwań Celowych, nazywani "łowcami głów". Arkadiusz Ł. od 17 lutego poszukiwany był listem gończym. Ukrywał się w wynajmowanym mieszkaniu, do którego jedzenie donosił mu syn. Całkowicie zmienił wygląd: zgolił włosy i brodę, z mieszkania wychodził często w stroju roboczym. Policjanci - jak ujawnia rzecznik KGP Mariusz Ciarka - rozpoznali go m.in. po... sposobie chodzenia.
Wynajął mieszkanie na warszawskim Żoliborzu i stosował przeróżny kamuflaż, m.in. całkowicie zgolił włosy. Z listów gończych znamy go jako mężczyznę z długą, siwą brodą, z długimi włosami. Teraz jest to ogolony na łyso mężczyzna, noszący okulary. Chodził też bardzo często w stroju roboczym - relacjonuje rzecznik Komendy Głównej.
Jak dodaje, "Hoss" rzadko opuszczał mieszkanie, w którym razem z nim przebywała jego żona. Jedzenie donosił im syn - również przebrany w strój roboczy.
Tutaj (ważne było) m.in. dobre rozpoznanie policjantów: mimo iż zmienił on ("Hoss") wygląd, policjanci rozpoznali go również po chodzie - podkreśla Ciarka.
Po kilku dniach obserwacji podjęliśmy decyzję, aby wejść do środka. Mężczyzna nie otwierał drzwi, dlatego zostały one wyważone. Tego zatrzymania dokonali policjanci z Zespołu Poszukiwań Celowych z Poznania wspólnie z policjantami Centralnego Biura Śledczego Policji - relacjonuje rzecznik.
O "Hossie" mówi również, że dzięki ukradzionym najczęściej starszym ludziom pieniądzom "prowadził bardzo bogate życie": Znany był z tego, że jeździł najdroższymi samochodami, stołował się w najdroższych restauracjach, mieszkał w willach - a wszystko to za pieniądze, które skradł.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:
Nieoficjalnie: Grupa "Hossa" mogła liczyć nawet 300 ludzi. Na szczycie: jego rodzina >>>>
"Hoss" został zatrzymany na początku lutego w związku ze śledztwem prowadzonym przez warszawską prokuraturę okręgową, a dotyczącym wyłudzeń na terenie Szwajcarii, Niemiec, Austrii i Luksemburga.
Według śledczych, 49-latek jest pomysłodawcą jednej z najpopularniejszych metod oszustw: "na wnuczka" i liderem jednej z największych i najprężniej działających grup zajmujących się tym procederem. Członkowie grupy - jak wynika ze śledztwa - mają na swoich kontach wielomilionowe wyłudzenia: średnio, przy jednorazowych oszustwach, były to kwoty sięgające 40-50 tysięcy euro.
"Hoss" usłyszał zarzuty popełnienia, w ramach zorganizowanej grupy przestępczej, czterech oszustw metodą "na wnuczka" na łączną kwotę ponad 1,4 mln złotych.
Śledczy złożyli wówczas do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa wniosek o areszt dla 49-latka, ale sąd wniosek odrzucił. Orzekł natomiast poręczenie majątkowe w wysokości 300 tys. złotych, dozór policji z obowiązkiem stawiennictwa na komendzie pięć razy w tygodniu i zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu.
Wkrótce potem policja z Poznania, gdzie mieszkał "Hoss", poinformowała, że podejrzany łamie postanowienie sądu: na komisariacie stawił się zaledwie raz.
16 lutego warszawski sąd okręgowy przychylił się do zażalenia prokuratury na pierwotną decyzję o niearesztowaniu "Hossa". Dzień później za 49-latkiem wydano list gończy. Od tego czasu był poszukiwany.
Namierzeniem go zajęli się poznańscy "łowcy głów", czyli tamtejszy Zespół Poszukiwań Celowych. Członkowie tej grupy mają na koncie długą listę sukcesów - jednym z najgłośniejszych było ostatnio schwytanie na Malcie Kajetana P.
(e)