Ambasadorowie 27 krajów UE podejmą dzisiaj próbę zatwierdzenia umowy o bezcłowym handlu z Ukrainą – ustaliła brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon. Przypomnijmy, w ostatnią środę to się nie udało, bo dla Polski i Francji tekst umowy wynegocjowanej z Parlamentem Europejskim okazał się za słaby. Oba kraje chcą zmian, czyli większego ograniczenia ukraińskiego importu rolnego.
Negocjacje nie będą łatwe. Belgia, która przewodniczy pracom w Unii, nie widzi powodu do wprowadzenia zmian i ponownego otwierania tekstu umowy. Uważa, że Polska otrzymała już na szczycie UE zapewnienie, że umowa o bezcłowym handlu z Ukrainą zostanie przedłużona po raz ostatni i od przyszłego roku nastąpi powrót do umowy stowarzyszeniowej opartej na wzajemności i obowiązku dostosowywania się Ukrainy do unijnym norm i standardów. Niechętne otwieraniu umowy są także np. Niemcy.
Natomiast prezydent Francji Emanuel Macron zapowiedział w piątek na konferencji prasowej, że oczekuje zmian w tekście. Powiedział, że chodzi o wydłużenie okresu referencyjnego, który służy do wyliczania kontyngentów na ukraiński import o rok 2021, gdy import z Ukrainy był na niskim poziomie. Mówił także o konieczności dopisania pszenicy do listy produktów objętych kwotowaniem.
To właśnie umożliwiłoby usunięcie wielu istniejących trudności nie tylko w Polsce, ale w wielu krajach Europy i u nas we Francji - mówił w piątek prezydent Francji.
Rozmówcy dziennikarki RMF FM spodziewają się więc wspólnego frontu Polski i Francji, które mogą poprzeć inne kraje np. sąsiadujące z Ukrainą. Negocjacje stają się coraz bardziej nerwowe, bo czasu jest coraz mniej. Umowa musi być jeszcze zatwierdzona na sesji plenarnej PE w kwietniu, a to ostatnia sesja przed wyborami do europarlamentu. Umowa musi wejść w życie najdalej 5 czerwca, by obowiązywać od 6 czerwca przez kolejny rok.