Brytyjska grupa badawcza "Jane's Defence” nie wyklucza, że w ręce radykalnych grup na Środkowym Wschodzie trafiły materiały radioaktywne. Według "Jane's" mogło się tak stać po grabieżach, które nie ominęły irackich instalacji.
Według grupy "Jane's Defence”, powołującej się na doniesienia naocznych świadków, do największego kompleksu nuklearnego Al-Tuwaitha na południe od Bagdadu wtargnęło około 400 szabrowników. Al-Tuwaitha była uważana za główny ośrodek prac nad - zarzuconym od pewnego czasu - irackim programem wykorzystania energii atomowej.
Według „Jane's Defence” złodzieje opróżnili metalowe zbiorniki, zawierające od 300 do 400 kg naturalnego i nisko wzbogaconego uranu oraz tlenku uranu.
Puste pojemniki po substancjach radioaktywnych również skradziono. Wykorzystywane są w wielu gospodarstwach domowych do przechowywania wody pitnej, mleka lub warzyw. Z publikacji grupy wynika, że mieszkańcy wsi w okolicach Al-Tuwaitha zdradzają wyraźne objawy choroby popromiennej.
Innym rozgrabionym obiektem są bagdadzkie zakłady badawcze, w których przechowywano resztki reaktora Osirak, zniszczonego przez lotnictwo Izraela w 1981 roku i ponownie zbombardowanego przez Amerykanów w 1991 roku. W zakładach tych znaleziono też zużyte paliwo nuklearne i izotopy promieniotwórcze, zawierające cez i kobalt, które mogą posłużyć terrorystom do produkcji tzw. brudnej bomby.
FOTO: Archiwum RMF
08:30