Prawie pół tony miedzianych kabli wywiózł górnik pracujący w jednej kopalń Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Mężczyzna sprzedawał potem miedź w punkcie skupu złomu. Zarobił na tym prawie 8 tysięcy złotych.
Zaczęło się od informacji, że 54-letni mężczyzna w puncie skupu złomu regularnie sprzedaje miedziane przewody - mówi Rafał Domagała z policji w Cieszynie.
Policjanci zaczęli to sprawdzać. I wtedy okazało się, że robił to jeden z górników. Wychodząc z zakładu mężczyzna ukrywał miedziane przewody w torbie albo pod ubraniem. W ten sposób wyniósł prawie pół tony miedzi. Wszystko to trwało ponad dwa lata - mówi Rafał Domagała.
Po zatrzymaniu mężczyźnie postawiono zarzuty kradzieży. Przyznał się, ale tłumaczył, że były to już odcięte i niepotrzebne kawałki miedzianych przewodów.
Mężczyźnie grozi teraz do 5 lat więzienia.
(abs)