Wrocławski Urząd Kontroli Skarbowej kolejny raz nakazał piekarzowi z Legnicy zapłacić prawie 250 tys. zł zaległych podatków za to, że przez lata rozdawał niesprzedany chleb potrzebującym. Z hojności Waldemara Gronowskiego korzystały m.in. dzieci z domu dziecka i jedna z charytatywnych stołówek.
Kontrolerzy zainteresowali się piekarzem, gdy 2 lata temu został on sponsorem roku. Uznano wtedy, że Gronowski musi zapłacić zaległy podatek VAT oraz podatek dochodowy.
To jest paranoja, żeby każdy kto da, wspomoże biednych, żeby płacił z tego tytułu do państwa. Nie ma logiki na świecie i nie ma mózgu, który powie – poza tymi, które dalej się dzisiaj zapierają – że to jest prawidłowość. To jest niemożliwe. Nie może być tak, że ktoś innym pomaga i za to musi jeszcze płacić. Koniec świata przy takiej logice - powiedział radiu RMF FM Waldemar Gronowski.
Z powodu bezdusznej decyzji urzędników, piekarz w czerwcu tego roku musiał zamknąć swój zakład i przeszedł na zasiłek dla bezrobotnych. Początkowo za rozdawanie chleba ubogim fiskus domagał się od piekarza 250 tys. zł. Teraz chce o 100 tys. zł mniej. W tej chwili już zostałem uznany jako mniejszy złodziej niż w poprzednim etapie działania UKS-u - stwierdza przedsiębiorca.
Nie byłoby sprawy, gdyby piekarz sporządzał fikcyjne protokoły zniszczenia żywności. Gronowski nie chciał jednak tworzyć fikcji. Bezduszne egzekwowanie przepisów jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Czy urzędnicy musieli podjąć taką decyzję? Jak twierdzą, musieli tak zrobić ze względu na przepisy. Żaden darczyńca w Polsce nie może bowiem wybierać z prawa podatkowego tych przepisów, które mu się podobają, a omijać te, które są dla niego niewygodne – zaznaczają. Prowadzenie działalności charytatywnej w ramach działalności gospodarczej jest ściśle określone w przepisach podatkowych i od tego nie ma w tej chwili odejścia - tłumaczy Janusz Kozłowski z Urzędu Kontroli Skarbowej.
Zawsze można zmienić przepisy. Jak jednak dowiedział się reporter RMF FM Daniel Matolicz, resort finansów na razie nie pracuje nad zmianą. Jak tłumaczy swoją decyzję? Zdaniem urzędników, zniesienie VAT-u od darowizn dałoby pole do nadużyć nieuczciwym przedsiębiorcom. Z pokrętnych tłumaczeń resortu wynika, że firmy pod płaszczykiem darowizn mogłyby po cichu brać za swoje produkty pieniądze, czyli de facto taniej je sprzedawać.
Aby chronić się przed taką fikcyjną darowizną, czyli w zasadzie: sprzedajemy, ale dajemy, jest zastosowana ta konstrukcja - mówi Dominika Tuzinek, rzecznik ministerstwa. I dlatego absurdalne przepisy sprawiają, że dziś bardziej opłaca się wyrzucić zbędny towar, niż komukolwiek go oddać.
Nic więc dziwnego, że przedsiębiorcy boją się pomagać innym. Z osobami handlującymi na jednym z największych targowisk we Wrocławiu rozmawiała reporterka RMF FM Barbara Zielińska: