Stowarzyszenie sędziów "Iustitia" rozważa kroki prawne przeciwko wiceministrowi sprawiedliwości. Chodzi o Łukasza Piebiaka, który według portalu Onet.pl miał aranżować i sterować internetową nagonką na sędziów sprzeciwiających się zmianom w wymiarze sprawiedliwości. Takie działania były wymierzone między innymi w prezesa stowarzyszenia Krystiana Markiewicza. Rzecznik rządu Piotr Müller poinformował, że w związku z publikacją Onetu premier poprosił wiceministra o wyjaśnienia.
Stowarzyszenie sędziów "Iustitia" rozważa pozew cywilny i doniesienie do prokuratury. Według rzecznika stowarzyszenia, mogło dojść do złamania przepisów dotyczących ochrony danych osobowych i przekroczenia uprawnień przez Łukasza Piebiaka.
Informacje o działaniach wiceministra są porażające - ocenia sędzia Bartłomiej Przymusiński i dodaje: Są to standardy krajów dalekich od cywilizowanych.
Przymusiński podkreśla, że członkowie stowarzyszenia "Iustitia" są zszokowani tym, że hejt, który wylewał się na sędziów, był, przynajmniej częściowo, sterowany przez urzędnika państwowego.
Premier Morawiecki chce wyjaśnienia od wiceministra. Czekamy. Dzisiaj muszą być złożone - powiedział rzecznik rządu Piotr Müller w rozmowie z naszym reporterem. Pytany, czy możliwa jest dymisja wiceministra, odpowiedział: Czekamy na wyjaśnienia wiceministra Piebiaka.
Onet ujawnił, że wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak stoi za zorganizowaniem akcji mającej kompromitować sędziów, którzy sprzeciwiają się zmianom w wymiarze sprawiedliwości. Bliski współpracownik Zbigniewa Ziobry wykorzystywał w tym celu internautkę popierającą Prawo i Sprawiedliwość.
Jedną z akcji była próba skompromitowania szefa Stowarzyszenia "Iustitia" prof. Krystiana Markiewicza. Opierała się ona na anonimowej historii "zawierającej plotki, pogłoski i domysły na temat jego życia prywatnego, w tym intymnych kontaktów z kobietami oraz sposobów budowania swojej pozycji w środowisku sędziowskim" - pisze Onet.
Dokument w tej sprawie Piebiak dostał w czerwcu 2018 roku od kobiety o imieniu Emilia. To ona anonimowo rozsyłała następnie materiały m.in. do mediów i filii "Iustitii".
Prywatnie Emilia związana jest z sędzią, jednym z pracowników Krajowej Rady Sądownictwa. W mediach społecznościowych atakowała sędziów sprzeciwiających się tzw. reformie sądownictwa. Do Waldemara Żurka pisała: "won z Polski, gnido".
Wiceminister sprawiedliwości był w stałym kontakcie z Emilią. Razem ustalali sposoby kompromitowania sędziów w mediach społecznościowych, a także w mediach sprzyjających rządowi.
Pogadam z dziennikarzami i porozsyłam pisma. Anonimowo, mailem. Ale i listami. Jedyny problem, to nie mam adresów i maili. Zrobię wszystko tak, jak umiem, jak zawsze. Za rezultat nie ręczę, ale postaram się. Mam nadzieję, że mnie nie wsadzą - pisała Emilia w wiadomości, do której dotarł Onet.
Za czynienie dobra nie wsadzamy - odpisał jej wiceminister Piebiak.
Wkrótce później minister przesyła Emilii adres domowy sędziego Krystiana Markiewicza. To m.in. do niego, a także do 2,5 tys. innych adresatów trafia czterostronicowy anonim zawierający liczne plotki.
Kiedy ten anonim dostałem, na początku poczułem zwykłe zaskoczenie - wspomina Markiewicz w rozmowie z Onetem. To nie tylko naruszenie mojego prawa do prywatności, ale też moich dóbr osobistych. A zaskoczenie było zwyczajne, ludzkie i naiwne, dotyczące tego, jak daleko mogą posunąć się urzędnicy państwowi, którzy obrali sobie kogoś za cel - podkreśla.
Emilia i Piebiak nie ograniczali się jednak tylko do działań wobec Markiewicza. Jak pisze Onet, w kwietniu 2018 roku zainteresowali TVP problemami sędziego Piotra Gąciarka z poznaną przez niego w internecie partnerką. Może wybuchnie mała afera w programie "Alarm". Mam nadzieję, że nie zawiodłam - pisała Emilia.
Program został wyemitowany w maju 2018 roku. Emilia zapytała wówczas Piebiaka, jak mu się podobał. Super, właśnie przesyłam szefowi, by i on się ucieszył - odpisał wiceminister.
Emilia w rozmowie z Onetem przyznała, że "bardzo wstydzi się tego, co robiła i że swoimi działaniami mogła zaszkodzić co najmniej 20 sędziom".
Łukasz Piebiak z kolei przyznał, że zna Emilię, jednak stwierdził, że nie przypomina sobie kontaktów w sprawie Markiewicza. Stwierdził także, że nie będzie się wypowiadał o korespondencji z kobietą.