Dopiero w środę stanie przed prokuratorem 31-letni mężczyzna, który wczoraj na przejściu dla pieszych w Mikołowie w województwie śląskim potrącił trzy osoby. Dwie z nich zmarły, trzecia trafiła do szpitala. Kierowca został zatrzymany zaraz po wypadku i noc spędził w policyjnej izbie zatrzymań.
Wypadek wydarzył się na prostym odcinku drogi, trasa jest tam oświetlona. Przejście jest oznakowane, ale nie ma tam sygnalizacji świetlnej.
Zginęły dwie nastolatki w wieku 13 i 14 lat. Jedna zmarła na miejscu, druga w karetce w trakcie reanimacji.
20-letni mężczyzna trafił do szpitala m.in. ze złamaną nogą i urazem głowy. Jak informuje policja, w tej chwili nie jest to stan zagrażający życiu, ale na razie lekarze nie zgadzają się na jego przesłuchanie. A od prokurator rejonowej w Mikołowie nasz dziennikarz usłyszał, że to bezpośredni świadek wypadku.
Na odcinku trasy, gdzie doszło do potrącenia, są po dwa pasy ruchu w każdą stronę, a oddziela je pas zieleni.
Trójka pieszych pokonała część przejścia po jednej stronie drogi i kiedy zamierzała pokonać druga część, doszło do potrącenia.
Wstępnie ustalono, że kierowca jechał lewym pasem, choć w tym momencie nikogo nie wyprzedzał.
Warunki na drodze były trudne, w całym regionie padał śnieg z deszczem.
Na razie policja nie wyklucza żadnej wersji dotyczącej przyczyn wypadku. Bardzo ważne mogą być też zeznania kierowców, którzy jechali za zatrzymanym mężczyzną.
(j.)