Ratownicy z kopalni Mysłowice-Wesoła kończą pompowanie wody z pierwszego rozlewiska, które jest na drodze do zaginionego po wybuchu metanu górnika. Może to potrwać nawet kilkanaście godzin.
Przed ratownikami jest jeszcze jedno rozlewisko, które ma głębokość około metra i 20 centymetrów. Jest więc płytsze niż to pierwsze.
Ratownicy w aparatach oddechowych mogą bezpiecznie przechodzić przez wodę do pół metra głębokości. Jak mówi Grzegorz Standziak ze sztabu akcji, po wypompowaniu wody ratownicy będą mieli do przeszukania około 140-150 metrów wyrobiska.
Będzie to możliwe oczywiście, jeśli stężenie gazów wybuchowych w wyrobisku nie wzrośnie do niebezpiecznego poziomu.
Tymczasem jeszcze bardziej pogorszył się stan najciężej rannego górnika w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Jak donosi nasza reporterka, gorzej czują się też trzej górnicy leżący na oddziale chirurgii. Doszło u nich do zaburzeń układu oddechowego po poparzeniu. Prof. Marek Kawecki nie wykluczał wczoraj, że trzej górnicy będą musieli zostać przeniesieni na oddział intensywnej terapii.
(j.)