Tuż przed rozpoczęciem drugiego dnia szczytu 27 krajów z szefem Rady Europejskiej Charlesem Michelem i szefową KE Ursulą von der Leyen w mniejszym gronie spotkali się premierzy Holandii, Hiszpanii i Włoch. To oznacza, że Michel podejmuje próbę pogodzenia krajów północy kontynentu z południem.
Północ, reprezentowana przez premiera Holandii Marka Rutte chce mieć pewność, że gdy np. Włochy i Hiszpania otrzymają pomoc z Funduszu Odbudowy, to środki nie zostaną "przejedzone", a Hiszpanie i Włosi wprowadzą trudne i ambitne reformy dążące do poprawy sytuacji ekonomicznej. Dlatego też kraje z północy domagają się jednomyślności przy podejmowaniu decyzji o uruchamianiu środków z Funduszu. Północ chce mieć pełną kontrolę. Kraje z południowej części odrzucają ten dyktat twierdząc, że takie rozwiązanie jest dla nich upokarzające. Boją się one bowiem narzucania im przez resztę UE niepopularnych zmian dotyczących np. podatków, kwestii zabezpieczenia społecznego, czy wieku emerytalnego.
Po rozmowach Charles Michel ma położyć na stół nową propozycję. Całkowita suma 750 mld euro funduszu obudowy miałaby się nie zmienić, ale nieco inna byłaby jego konstrukcja niż zakładano wcześniej. Kwota, jaka w sumie mogłaby trafić do krajów w formie grantów, miałaby sięgnąć 450 mld euro, z czego 325 mld byłoby w specjalnym instrumencie odbudowy i odporności (Recovery and Resilience Facility - RRF). 300 mld euro w tym samym instrumencie miałoby formę pożyczek.