Premier grozi Instytutowi Pamięci Narodowej odebraniem pieniędzy. Jeśli Instytut będzie nadużywać środków publicznych, to one się skończą - zapowiedział w Olecku Donald Tusk. Wypowiedź szefa rządu to pokłosie sporu o książkę na temat Lecha Wałęsy. Jeden z IPN-owskich historyków napisał w niej, że były prezydent był agentem SB i ma nieślubne dziecko. Prezes IPN odcina się od publikacji.
Lech Wałęsa zareagował na pojawienie się książki Pawła Zyzaka "Lech Wałęsa. Idea i historia" zapowiedzią, iż przestanie uczestniczyć w publicznych uroczystościach i rozważy emigrację. Donald Tusk postraszył natomiast odebraniem Instytutowi publicznych funduszy.
Prezes IPN Janusz Kurtyka nie odpowiada na groźby wprost, podkreślając, że nie jest jego rolą komentowanie słów szefa rządu. Dodaje jednak, że książka nie została wydana za pieniądze podległej mu instytucji. Praca, która wywołuje tyle emocji, nie powstała w Instytucie Pamięci Narodowej, nie jest związana z żadnym programem badawczym IPN i nigdy nie była finansowana z budżetu IPN - oświadczył:
Janusz Kurtyka przyznaje, że autorem książki jest pracownik krakowskiego oddziału Instytutu, a książka została wydana przed krakowskie wydawnictwo. Jednak - zdaniem Kurtyki - merytoryczna zawartość publikacji nie może mieć wpływu na zatrudnienie Zyzaka w IPN. Mamy w Polsce wolność słowa i wolność badań naukowych - zaznacza:
Paweł Zyzak został zatrudniony w IPN czasowo w zastępstwie innego pracownika do kwietnia. Janusz Kurtka nie przesądza, czy jego umowa zostanie przedłużona. Nie odpowiada również na pytanie, czy jako szef Instytutu wydałby książkę Zyzaka pod patronatem podległej sobie instytucji.
Czy groźba Donalda Tuska odebrania IPN-owi publicznych pieniędzy jest realna? Zdaniem dziennikarza RMF FM Konrada Piaseckiego, słowa premiera wyglądają w tej chwili raczej na straszak niż realny plan. Ilość pieniędzy, jaką dostaje Instytut, określona jest w ustawie budżetowej i nie można z dnia na dzień przykręcić kurka z gotówką. A majstrowanie przy tym kurku - nawet w następnych latach - nie byłoby proste. Instytut ma bowiem wyznaczone przez ustawę zadania i oprócz tego, co budzi najwięcej emocji - czyli badań i lustracji - musi też wykonywać funkcje śledcze, archiwalne czy edukacyjne.
By dokonać rewolucji w finansach IPN, najpierw trzeba by zmienić prawo i ograniczyć funkcje Instytutu. Te pomysły wciąż lęgną się w głowach polityków Platformy Obywatelskiej. Przygotowali oni nawet nową ustawę, wciąż jednak nie mogą zdecydować się na jej zgłoszenie.
Być może kolejna wojna o Wałęsę będzie impulsem do tego, by ruszyć do boju. Jeśli tak się rzeczywiście stanie, to Instytut zapłaci za nie całkiem swoje grzechy - książka o nieślubnym dziecku byłego prezydenta została bowiem wydana poza IPN-em. Tyle że młody historyk, który napisał ją jako swą pracę magisterską, znalazł zatrudnienie w krakowskim oddziale Instytutu.