Zakończyło się spotkanie dotyczące sytuacji w Ministerstwie Obrony Narodowej. Z zawieszonym wiceministrem obrony, Romualdem Szeremietiewem rozmawiał jednak nie premier, lecz wicepremier Janusz Steinhoff i szef MON Bronisław Komorowski. "Spotkanie ma zapewnić normalne działanie Ministerstwa Obrony Narodowej" - tłumaczył szef rządu.

Jerzy Buzek powiedział, że on sam nie rozmawiał z Szeremietiewem. "Prosiłem pana premiera i pana ministra by rozmawiali na temat bieżących prac w ministerstwie. Chodzi o to by wszystkie sprawy były kontynuowane, szczególnie chodzi o przetargi, o zaopatrzenie naszej armii w sprzęt” – powiedział Buzek. Szef rządu apelował też, aby spokojnie poczekać na wyniki pracy komisji, która ma zbadać zarzuty wobec wiceministra resortu obrony oraz na wyniki śledztwa:

Po rewelacjach "Rzeczpospolitej", która opisała nieprawidłowości i domniemaną korupcję w otoczeniu Romualda Szeremietiewa, premier zawiesił go w obowiązkach służbowych. Szeremietiew odpiera zarzuty. Podejrzewa, że oskarżenia, jakie padły pod jego adresem, mogą być efektem działań służb specjalnych. Dlatego w liście do premiera prosi o wyjaśnienie ich roli w całym zdarzeniu. Wiceminister uważa, że tak naprawdę przyczyną ataku na niego jest sprawa wciąż nierozstrzygniętego przetargu na samolot wielozadaniowy. Zdaniem wiceministra niektórym zależy bowiem na tym, by wybór myśliwców nie został dokonany zgodnie z przyjętym harmonogramem.

Minister sprawiedliwości z kolei, zlecił Prokuraturze Apelacyjnej wszczęcie postępowania przygotowawczego w sprawie domniemanej korupcji asystenta wiceministra obrony. Minister uważa, że w oparciu o artykuł można rozpocząć postępowanie. "Tu jest tyle pytań, tyle wątpliwości, a jednocześnie tak jednoznaczny materiał dowodowy - wywiad z przedstawicielem koncernu handlującego bronią" - podkreśla Stanisław Iwanicki. Jak wiadomo sobotnia "Rzeczpospolita" opisała działalność jednego z asystentów wiceministra Szermietiewa. Człowiek ten miał się domagać bardzo wysokich łapówek (100 tyś. dolarów) za przychylne decyzje dla zainteresowanych koncernów zbrojeniowych. Gazeta napisała też, że sam Romuald Szeremietiew w ostatnim czasie kupił drogi samochód, atrakcyjną działkę, a potem zbudował na niej dom. Według „Rzeczpospolitej” wszystko to kosztowało wiceministra obrony około 900 tysięcy złotych. Szeremietiew deklaruje, że może się ze wszystkiego rozliczyć, a część pieniędzy na te prywatne inwestycje zdobył pożyczając je od znajomego.

Foto Archiwum RMF

10:45