Chorzy na raka mają dość czekania na pomoc. Jutro na spotkaniu z premierem Donaldem Tuskiem chcą zaproponować tzw. Kartę Pacjenta Onkologicznego.
Chodzi o to, by jak najszybciej na każdym etapie choroby pacjent trafiał we właściwe ręce - powiedział naszej reporterce szef Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych Jacek Gugulski. Niewłączenie leczenia w odpowiednim momencie kosztuje drożej. Już nie wspomnę o podstawowym fakcie, że ludzie tracą zdrowie i życie - dodaje.
Karta ma pełnić kilka funkcji. Przede wszystkim ma dawać pacjentowi pewne uprawnienia - jej posiadacz w kolejce do specjalisty ma być traktowany jako przypadek pilny, bo nie ma czasu na czekanie. Chodzi o to, by czas diagnostyki i dodatkowych badań nie opóźniał procesu leczenia - tłumaczy Jerzy Kryglewicz ekspert Uczelni Łazarskiego w Warszawie.
Oprócz danych osobowych, na karcie znajdą się m.in. wyniki badań, daty wizyt u lekarzy specjalistów, a także plany związane z leczeniem.
Czasami jest taka bezradność, bo jedno leczenie się kończy i trzeba kolejnego etapu, a tu okazuje się, że ten kolejny etap to nowa kolejka i robienie tych samych badań, które już wcześniej zostały zrobione. To wszystko musi być w karcie pacjenta onkologicznego, po to, by nie powtarzać niepotrzebnie pewnych ruchów. Żeby lekarz, który na kolejnym etapie patrzy miał informację - tłumaczy Jacek Gugulski.
Niezwykle istotne w tym procesie będzie zobligowanie lekarza, by przy wydawaniu karty, każdy taki przypadek zgłaszał do krajowego rejestru nowotworów. Dziś nie wszyscy lekarze to robią, co znacznie zamazuje skalę występowania tej choroby w naszym kraju. Utrudnia to zarządzanie obszarem onkologii w naszym kraju.
Stowarzyszenia pacjentów onkologicznych chcą dodatkowo wprowadzenia obowiązkowych ankiet satysfakcji z uzyskanej pomocy medycznej. Dzięki opiniom pacjentów miałby powstać obraz polskiej onkologii. Pozwoliłoby to nie tylko ocenić jakość usług, ale także łatwo oszacować potrzeby.
Chcielibyśmy doprowadzić do takiej sytuacji, że ten parametr oceny jakości przez pacjenta, będzie rzutował na wycenę kontraktu dla danej placówki - mówi Szymon Chrostowski z Obywatelskiego Porozumienia na Rzecz Onkologii.
(mal)