Pokój w akademiku czy wynajem mieszkania? A może pokój w wynajętym mieszkaniu albo stancja? Na pięć dni przed początkiem roku akademickiego dziennikarze RMF FM biorą pod lupę studenckie mieszkania.

Nawet 1500 zł za akademik

Ceny za pokój, a często nawet łóżko w akademiku wahają się od 320 do niemalże 1500 zł. Zależy to między innymi od standardu samego domu studenckiego - tego, w którym roku został wybudowany oraz czy student będzie mieszkał w pokoju jedno- czy może pięcioosobowym. 

Pokoje na wyłączność wiążą się z większymi kosztami. I tak - najwięcej za pokoje jednoosobowe w akademikach muszą zapłacić studenci z Wrocławia - na politechnice to 1450 złotych, a na Uniwersytecie Wrocławskim sto złotych mniej. W takich miastach jak Łódź, Gdańsk, Katowice czy Toruń koszt mieszkania w pojedynkę w akademiku nie przekracza tysiąca złotych.

To czy kandydat załapie się do pokoju jedno- czy wieloosobowego zależy w dużej mierze od dochodu na osobę w rodzinie i możliwości finansowych. Wpływ na samo zakwaterowanie w domu studenckim ma też odległość między uczelnią a domem rodzinnym studenta.

"Takich ofert już nie ma"

A co jeśli nie akademik? Pozostaje wynajem mieszkania. 

Szukamy właśnie lokum w Warszawie, jest ciężko - przyznają w rozmowie z reporterem RMF FM Michałem Dobrołowiczem studenci pierwszego roku, których spotkał na terenie kampusu głównego Uniwersytetu Warszawskiego.

Najwięcej studentów skupia się na tym, żeby dojazd był dobry, żeby komunikacja była dobra, żeby na uczelnie dało się dotrzeć w ciągu trzydziestu minut. Choć najlepiej byłoby, gdyby zajęło to nie więcej niż kwadrans. W bliskiej odległości od kampusu głównego uczelni ceny są chore. To trzy tysiące złotych za kawalerkę, którą trudno nazwać kawalerką, bo to dwadzieścia metrów kwadratowych. Byłbym gotowy płacić 1100 złotych za pokój w mieszkaniu z innymi osobami i do dwóch i pół tysiąca złotych za wynajem mieszkania, ale takich ofert po prostu już nie ma - słyszymy od studentów w Warszawie.

Coraz mniej mieszkań do wynajęcia

Nasi dziennikarze przeanalizowali najnowsze dane serwisu Otodom. Wynika z nich, że w większości miast wojewódzkich liczba ofert mieszkań na wynajem skurczyła się w ostatnich tygodniach. Jedynie w Olsztynie i Białymstoku baza takich ogłoszeń pozostała na niezmienionym poziomie od lipca. Natomiast spadki sięgają aż 6 proc. w Kielcach, Katowicach i Krakowie, 3 proc. w Warszawie czy 2 proc. we Wrocławiu i Poznaniu. Najwięcej mieszkań na wynajem ubyło w Bydgoszczy (26 proc.) oraz w Rzeszowie (19 proc.). 

Można pokusić się o stwierdzenie, że najemcy w pełni wykorzystali gorący sezon na rynku najmu, który charakteryzuje się dość dużą rotacją. Jednym ze standardowych mechanizmów jest więc poszukiwanie nowych lokalizacji na wynajem, takich, które bardziej odpowiadają aktualnym potrzebom najemców. Dodatkowo, jest to nadal czas poszukiwań mieszkań i pokoi na wynajem przez studentów, którzy za chwilę rozpoczną rok akademicki. Choć największa fala aktywności już za nami, to właściciele nieruchomości reagują na bieżąco, lekko podnosząc ceny lub wynajmując mieszkania "na pokoje" - komentuje Agata Stachowiak, ekspertka rynku nieruchomości Otodom.

Analitycy podkreślają, że na mapie Polski wyróżnia się obecnie Trójmiasto, gdzie widoczny jest wzrost bazy ogłoszeń mieszkań na wynajem o 74 proc. w porównaniu do lipca br. Jednak nie jest to żaden ewenement. Specjaliści komentują, że jest to przejście z wakacyjnego najmu krótkoterminowego na oferty najmu długoterminowego, czyli sezonowe i standardowe ruchy właścicieli nieruchomości nadmorskich.

W ostatnim miesiącu poszukiwano najczęściej mieszkań o powierzchni minimum 40 metrów kwadratowych z dwoma pokojami. Popularne były także lokale dwupokojowe na około 30 metrów kwadratowych, które dotyczyły co piątego wyszukania wśród mniejszych mieszkań. Z kolei w procesie wyszukiwania mieszkania na wynajem o jedną piątą mniej niż przed rokiem wybierano kryterium "trzy pokoje". Na drugim biegunie są kawalerki. Tutaj w ciągu roku zainteresowanie wzrosło niemal dwukrotnie - z 7 proc. do 13 proc. na koniec sierpnia.

Wynajmę pokoje, a nie całe mieszkanie

Właściciele mieszkań do tej pory niewynajętych decydują się często na tzw. wynajem na pokoje. Jesteśmy na finiszu poszukiwań swojego miejsca przez studentów, więc takich ofert jest po prostu więcej - zauważa Julia Burda, ekspertka rynku nieruchomości, Grupa OLX.

Warto zauważyć, że, oprócz większego zysku, motywacją wynajmujących może być także chęć kontroli nad użytkowaniem swojej nieruchomość. Zgodnie z prawem właściciel, wynajmując pokoje, teoretycznie może wejść do części wspólnej mieszkania. Z naszych danych wynika, że ogłoszenia najmu pokoi przeglądało w tym roku około 280 tys. użytkowników naszej platformy. Zainteresowanie pokojami rośnie rok do roku - dodaje Burda.

Co istotne, widzimy, że część poszukujących zmienia swoje preferencje w perspektywie czasu. 10 proc. osób obecnie poszukujących pokoju, w poprzednim sezonie najmu interesowało się mieszkaniem na wynajem. Jedną z głównych przyczyn takich zmian mogą być ceny najmu. Dziś stawki są bardzo zróżnicowane. Na przykład w Poznaniu za pokój trzeba zapłacić średnio 966 zł za miesiąc, a w Warszawie 1325 zł. Z kolei Kraków oscyluje wokół 1200 zł. Z dobrych informacji - dane pokazują, że średnie ceny powoli się stabilizują - zauważa Julia Burda.

Znalezienia mieszkania wyzwaniem dla studentówPoranek Radia RMF24