Strategia Antykorupcyjna ministra Krzysztofa Janika wzbudziła sporo kontrowersji. Policjanci twierdzą, że wprowadzane ograniczenia godzą w ich godność i wolność osobistą; domagali się nawet dymisji Janika. Ale zasady: „w cztery oczy”, niewielka ilość gotówki w portfelu, zakaz używania prywatnych telefonów komórkowych - od przeszło miesiąca działają w całej służbie celnej.
Szef służby celnej minister Tomasz Michalak twierdzi, iż celnicy nowe przepisy przyjęli bez zmrużenia okiem. Może z pewnymi wyjątkami – chodzi o minimalną kwotę, którą celnik może mieć w portfelu. Skąd wzięła się kwota 200, a nie na przykład 250 zł? Według przedstawicieli służb celnych taka kwota powinna wystarczyć pracownikom na zakupy po służbie.
Zasada „czterech oczu”, czyli nazywając rzecz po imieniu - donosicielstwo, nie we wszystkich oddziałach służb może się sprawdzić. Tam, gdzie jest za mało funkcjonariuszy, wprowadzono zasadę rotacji między oddziałami.
Szefowie służb celnych uważają, że jeszcze za wcześnie, by mówić o skuteczności wprowadzanych zasad. Ale szeregowi celnicy nie do końca wierzą w powodzenie takich antykorypcyjnych programów. Dodatkowo zwracają uwagę na jeszcze jeden problem, nieobjęty żadnym pakietem antykorupcyjnym - agencje celne.
Ponadto celnicy uważają, że bierze się łapówki, bo zarobki małe, a pokusa duża. Czy podwyższenie płac mogłoby w czymś pomóc? Niektórzy twierdzą, że nie, bo jak ktoś ma to w krwi, będzie brał bez względu na wysokość pensji.
Foto: RMF
15:10