Klient zawinił, ukarali kasjerkę, szef od rządowych przetargów sypnął kolegów, prezydent Kielc zakazał... prezentacji garnków. To niektóre tematy poniedziałkowych gazet. Na RMF24 prezentujemy przegląd porannej prasy.
Czy śledztwo CBA dotyczące największej afery korupcyjnej w Polsce związanej z informatyzacją utraciło impet? Po głośnych aresztowaniach urzędników zapadła cisza, ale to cisza przed nadciągającą burzą - pisze najnowszy "Fakt". Według informacji gazety, w MSW, MON, MSZ, resortach administracji i cyfryzacji, finansów, sprawiedliwości i rolnictwa już niebawem dojdzie do zatrzymań wielu pracujących tam osób.
Według śledczych CBA, w siedmiu rządowych instytucjach albo dochodziło do ustawiania przetargów informatycznych, albo dziś pracują w nich ludzie, którzy ustawiali je wcześniej gdzie indziej: w policji, Straży Granicznej czy ABW. Listę urzędników, którzy brali udział w procederze, ustalono dzięki zeznaniom byłego szefa Centrum Przetargów Informatycznych MSWiA - czytamy.
Fakt przypomina, że Andrzej M. wcześniej był wysokim rangą policjantem ds. informatyzacji Komendy Głównej Policji. Według śledczych miał przyjmować łapówki od firm informatycznych, jak IBM czy Hewlett-Packard w zamian za ustawienie pod nie przetargów - pisze "Fakt".
Więcej na ten temat w najnowszym wydaniu "Faktu".
"Fakt" chwali się też swoim sukcesem w walce z naciągaczami oferującymi horrendalnie drogie garnki o rzekomo cudownych właściwościach. Pokazy takich patelni, garnków i rondli nie będą się mogły odbywać w kieleckich szkołach i instytucjach kultury. Tak zdecydował prezydent Kielc.
O nieuczciwych praktykach poznańskiej firmy, sprzedającej za tysiące złotych garnki warte tak naprawdę ułamek tej kwoty, "Fakt" pisał wielokrotnie. Tuż przed świętami reporter Faktu przed pokazem w Staszowie rozdawał ulotki z prawdziwymi cenami naczyń Eco Vital. Wielu ludzi uchroniło to przed podpisaniem umowy ratalnej na kilka tysięcy złotych.
W najnowszym wydaniu "Gazeta Wyborcza" opisuje historię kasjerki Lidla, którą pomówił klient. Wydała mu bowiem za mało reszty. Mężczyzna wezwał policję.
Nie miał racji, ale policja puściła go wolno. Niewinną kasjerkę skuto kajdankami i zamknięto na noc w celi. Rano była już przestępcą - czytamy. Szczegóły w najnowszym wydaniu "Wyborczej".
(mal)