Komisja Europejska sprawdzi polsko-czeskie porozumienie ws. kopalni Turów: zbada, czy rozwiązuje ono także problemy naruszenia przez Polskę unijnego prawa, które Bruksela podnosiła już w grudniu 2020 roku – jeszcze zanim Czesi skierowali skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE. Oznacza to, że naszemu krajowi grozić może jeszcze jeden pozew do TSUE. Na razie natomiast, ponieważ Praga wciąż nie wycofała swojej skargi, KE powtarza: Polska ma wykonać nakaz Trybunału ws. natychmiastowego zaprzestania wydobycia węgla w Turowie.
Komisja Europejska podkreśla w oświadczeniu przesłanym korespondentce RMF FM w Brukseli Katarzynie Szymańskiej-Borginon, że na razie sprawa w Trybunale Sprawiedliwości UE dot. Turowa jest "otwarta", bo jak dotąd Czechy nie wystąpiły o wycofanie skargi.
"W związku z tym polskie władze muszą zastosować się do środka tymczasowego Trybunału Sprawiedliwości UE nakazującego Polsce natychmiastowe zaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów" - zaznacza KE.
Komisja podkreśla także w swoim oświadczeniu, że postanowienie TSUE "dotyczy wydobycia węgla, a nie funkcjonowania elektrowni".
"Dopóki Czechy nie wycofają formalnie skargi, sprawa toczy się dalej, orzeczenie TSUE w sprawie środków tymczasowych pozostaje ważne i Polska musi się do niego zastosować" - czytamy.
Komisja Europejska zapowiada ponadto, że "będzie monitorować wykonanie już wydanego nakazu" wstrzymania w Turowie wydobycia.
Bruksela odnosi się również do negocjowanego przez Polskę porozumienia z Czechami ws. kopalni: zaznacza, że "na tym etapie przedwczesne jest komentowanie, czy porozumienie rozwiąże kwestie, co do których Komisja stwierdziła naruszenia prawa UE".
Jak przypomina Katarzyna Szymańska-Borginon, zanim jeszcze Czesi złożyli w TSUE skargę, Komisja Europejska wydała tzw. uzasadnioną opinię, w której stwierdziła, że Polska popełniła także pewne naruszenia unijnego prawa, do których Praga w swojej skardze się nie odniosła.
Chodzi o niepełne wdrożenie przez nasz kraj w przypadku Turowa unijnych dyrektyw środowiskowych.
Komisja stwierdziła np., że Polska - przyjmując przepis pozwalający na przedłużenie do sześciu lat obowiązywania koncesji na wydobywanie węgla brunatnego bez przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko - naruszyła dyrektywę ws. "oceny skutków wywieranych przez niektóre przedsięwzięcia publiczne i prywatne na środowisko" (dyrektywę OOŚ).
Bruksela zapowiada więc, że sprawdzi treść polsko-czeskiego porozumienia i oceni, "czy potrzebne będzie podjęcie dalszych działań, gdyby nadal utrzymywały się jakiekolwiek naruszenia unijnego prawa dot. ochrony środowiska".
Jednocześnie KE przypomina, że prowadzi procedury dot. różnych aktów prawnych, niedotyczących kopalni Turów bezpośrednio, ale mających wpływ na jej funkcjonowanie. Chodzi o dostęp do wymiaru sprawiedliwości, przeniesienie do polskiego systemu prawnego unijnej dyrektywy ws. oceny oddziaływania na środowisko (OOŚ) i uzasadnienia odstępstw na mocy ramowej dyrektywy wodnej.
"Komisja zamierza kontynuować te procedury do czasu rozwiązania problemów" - zaznacza KE w oświadczeniu.
Stanowisko Brukseli oznacza, że jeśli polsko-czeskie porozumienie nie doprowadzi do pełnego dostosowania polskiego prawa do przepisów unijnych (chodzi o wdrożenie dyrektyw środowiskowych), to Komisja Europejska może dalej prowadzić procedurę przeciwnaruszeniową, która w ostateczności może zakończyć się pozwem do TSUE.
To sygnał ze strony KE, że Turów nie jest wyłącznie problemem dwustronnym, polsko-czeskim, a wycofanie przez Czechy skargi z TSUE może nie rozwiązać problemu kopalni.