Nie znam wypadku, żeby rząd ukraiński finansował miejsce upamiętnienia rzezi wołyńskiej - mówił w Sejmie szef MSWiA Mariusz Błaszczak, odnosząc się do faktu, że polski rząd nie finansuje obchodów akcji "Wisła". Jego zdaniem stosunki z Ukrainą muszą być budowane na zasadzie symetrii.
Na piątkowym posiedzeniu Sejmu RP posłowie PO Sławomir Nitras i Rafał Trzaskowski zadali pytanie w sprawie rezygnacji przez rząd RP dofinansowania obchodów 70. rocznicy akcji "Wisła".
Historycy są zgodni, że akcja "Wisła" była najbrutalniejszym przykładem polityki totalitarnego komunistycznego państwa wobec mniejszości narodowych w Polsce. Zostało nią objętych około 150 tys. ludzi i że miała ona charakter czystek etnicznych. Już w 1990 roku wolny Senat RP podjął uchwałę potępienia akcji "Wisła", w której deklarowano, że państwo polskie będzie dążyć do naprawienia wszelkich krzywd wyrządzonych podczas tej akcji - mówił Nitras.
Polska to jest cywilizowany kraj, który dba o pamięć historyczną wszystkich swoich obywateli, bez względu na to, jakiej są narodowości. Wszystkie polskie rządy od 1989 roku aktywnie włączały się w obchody kolejnych rocznic akcji "Wisła". Pan jest pierwszym ministrem, który podjął decyzję, żeby państwo polskie nie współfinansowało tego przedsięwzięcia - mówił Nitras, zwracając się do ministra Błaszczaka.
Chciałbym zapytać (..) z jakich konkretnych powodów MSWiA odrzuciło wnioski organizacji ukraińskich i łemkowskich o dofinansowanie rocznicy akcji "Wisła". Czy ma to związek ze zmianą polskiej polityki wobec mniejszości narodowych? - pytał poseł PO.
Minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak odpowiedział, że "rząd polski nie akceptuje metod właściwych dla systemów totalitarnych w tym wysiedleń".
Nie czujemy się także spadkobiercami totalitarnej władzy. Omawiając tę sprawę trzeba zauważyć jej aktualny kontekst, a więc porównywanie wydarzeń w swej istocie nieporównywalnych tj. wysiedleń z 1947 roku i rzezi wołyńskiej - takie porównania niestety pojawiają się, szczególnie za naszą wschodnią granicą. Dziś na Ukrainie spotykamy się z kultem Bandery, a więc człowieka odpowiedzialnego za zbrodnie wobec Polaków - ludobójstwo dokonane przez ukraińskich nacjonalistów w 1943 roku. Wówczas w bestialski sposób wymordowanych zostało ponad 100 tys. Polaków, w tym kobiet i dzieci. W medialnej przestrzeni można spotkać wiele wypowiedzi pana Piotra Tymy (prezes Związku Ukraińców w Polsce - PAP) żalącego się, że rząd polski nie dofinansował obchodów 70. rocznicy akcji "Wisła". Poleciłem swoim współpracownikom przeprowadzenie kwerendy wypowiedzi Piotra Tymy pod kątem potępienia banderowców i nie znalazłem takiej jego wypowiedzi - mówił Błaszczak.
Rząd polski popiera wejście Ukrainy do rodziny narodów europejskich, dążymy do jak najlepszych stosunków z Ukrainą, ale muszą one być oparte na prawdzie. Odrzucamy zasadę retorsji, ale domagamy się symetrii. Ja nie znam wypadku, żeby rząd ukraiński finansował miejsce upamiętnienia rzezi wołyńskiej. Nie ma tutaj symetrii - mówił minister.
Rafał Trzaskowski przypomniał, że to właśnie wokół polskich obchodów rocznicy akcji "Wisła" budowało się poprzez lata polsko-ukraińskie porozumienie. Przypomniał też, że prezydent Lech Kaczyński uważał, że w polskim państwie takie rocznice powinny być obchodzone, a państwo polskie powinno mieć udział w tych obchodach. Nitras podkreślił, że Polska, jako członek UE, ma szczególny obowiązek dbania o przedstawicieli mniejszości narodowych. Zarzucił też Błaszczakowi, że reprezentuje "podobną mentalność do banderowców - tępy nacjonalizm, który nie rozumie prawa innych do współistnienia".
Panowie jesteście głusi na wołanie o sprawiedliwość rodzin ofiar rzezi wołyńskiej - mówił Błaszczak do posłów Nitrasa i Trzaskowskiego. Polską racją stanu jest zadbanie o to, żeby stosunki polsko-ukraińskie były jak najlepsze. Ale trzeba je budować w oparciu o fundament prawdy, a nie zakłamania. (...) Rząd polski wywiązuje się ze zobowiązań międzynarodowych, obywatele polscy narodowości ukraińskiej mają swoje prawa, które są przestrzegane i jest to wypełniane z należytą starannością - dodał Błaszczak.
Akcja "Wisła" została przeprowadzona od kwietnia do końca lipca 1947 roku przez władze komunistyczne. Jej formalnym celem była likwidacja struktur Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.
Pomysł operacji powstał w Sztabie Generalnym WP. 27 marca 1947 roku zastępca szefa Sztabu Generalnego generał Stefan Mossor przedstawił Państwowej Komisji Bezpieczeństwa plan akcji. Został on zaakceptowany dwa dni później przez Biuro Polityczne PPR, które zadecydowało także o powołaniu Grupy Operacyjnej "Wisła" oraz o zasadach wysiedlenia i ewakuacji.
Pretekstem dla uzasadnienia wysiedleń Ukraińców i zastosowania wobec nich zbiorowej odpowiedzialności było zastrzelenie 28 marca wiceministra obrony narodowej gen. Karola Świerczewskiego w zasadzce zorganizowanej przez UPA.
Operacja objęła ok. 140 tysięcy osób, które zostały wysiedlone na Ziemie Odzyskane. Akcja wiązała się z utratą dobytku przesiedleńców, którzy otrzymywali jednak na Ziemiach Odzyskanych mienie po wysiedlonych stamtąd Niemcach.
W 1990 roku akcję "Wisła" potępił polski Senat, a w 2002 roku ubolewanie z powodu jej przeprowadzenia wyraził prezydent Aleksander Kwaśniewski. W 2007 roku w 60. rocznicę akcji Wisła, została ona potępiona przez ówczesnych prezydentów Polski i Ukrainy, Lecha Kaczyńskiego i Wiktora Juszczenkę.
(az)