Od tysiąca do dwóch tysięcy złotych brali za załatwienie prawa jazdy czterej mężczyźni zatrzymani przez małopolską policję. Od kilkunastu miesięcy oferowali bezstresowy egzamin pod warunkiem wpłacenia łapówki. Co ciekawe, w cenę wliczony był nawet transport do Katowic, gdzie odbywały się lewe egzaminy.
Dwaj z zatrzymanych mężczyzn to właściciele małopolskich szkół przygotowujących przyszłych kierowców do egzaminu. Kursanci, którzy decydowali się na ich "usługi", po wpłaceniu łapówki otrzymywali sfałszowane dokumenty potwierdzające, że są przygotowani do sprawdzianu. W cenę wliczony był także transport do Katowic, gdzie odbywała się teoretyczna i praktyczna część egzaminu. Egzaminu, który był wcześniej opłacony. Wystarczyło, że kursant-łapówkarz pojawił się na nim, by bez trudu zaliczyć sprawdzian na prawo jazdy.
Zatrzymanie czterech osób to dalszy ciąg śledztwa prowadzonego przez krakowską prokuraturę apelacyjną dotyczącego łapówek z katowickim WORD. Do tej pory oskarżono ponad 100 osób, w tym byłego dyrektora. Mężczyzna usłyszał zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, zajmującą się uzyskiwaniem korzyści majątkowych w zamian za pozytywne załatwienie egzaminów na prawo jazdy oraz wystawienie tego dokumentu.
W trwającym od 2007 roku śledztwie dotyczącym nielegalnych praw jazdy zatrzymano także lekarzy, instruktorów nauki jazdy, właścicieli szkół nauki jazdy, egzaminatorów oraz pośredników - wszyscy przez kilka lat za łapówki potwierdzali fikcyjny udział kursantów w szkoleniach na prawo jazdy oraz zdanie egzaminu.
Jak ustaliła prokuratura, w ten sposób prawo jazdy mogło zdobyć nawet półtora tysiąca osób. Wszystkim grożą zarzuty wręczenia łapówki. Kierowcy, którzy w ogóle nie powinni zasiąść na kierownicą, stracą również prawa jazdy.