To efekt wszczęcia dwa dni temu prokuratorskiego śledztwa w sprawie śmierci mężczyzny z zespołem Downa. Mieszkający z matką i bratem 37-letni Tomasz P. został znaleziony kilka dni temu. Przyczyną śmierci było wycieńczenie organizmu. Dyrekcja Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej chce sprawdzić, czy jej pracownicy w tym przypadku działali zgodnie ze wszystkimi procedurami.
W połowie tego miesiąca brat zmarłego kilka dni temu Tomasza P. zadzwonił do MOPS-u i powiadomił, że jego zdaniem matka nie radzi sobie z opieką nad mężczyzną. Pracownica socjalna odwiedziła rodzinę, rozmawiała z matką, ale nie została wpuszczona do pokoju, w którym mieszkał jej chory syn. Matka wyjaśniała, że musi przygotować pomieszczenie na tą wizytę, obiecywała, że odezwie się w ciągu kilku dni i umówi się na kolejny termin. Nie zadzwoniła, a Tomasz P. zmarł. Dyrekcja Ośrodka Pomocy Społecznej na razie nie wyciąga żadnych konsekwencji wobec swojej pracownicy, ale - jak mówi – sprawę trzeba wyjaśnić.
Prowadząca śledztwo w sprawie śmierci mężczyzny prokuratura na razie również nie stawia nikomu żadnych zarzutów, choć prokuratorzy są przekonani, że mężczyzną nie opiekowano się właściwie. Świadczy o tym fakt, że był wycieńczony i zaniedbany. Ale nie wiadomo, czy do śmierci przyczyniła się właśnie zła opieka, czy może jednak choroba zmarłego. Śledczy będą też sprawdzać, czy mogło dojść do znęcania się nad mężczyzną. Wokół jego posłania znaleziono bowiem elementy, które składały się na rodzaj metalowej klatki. Nie wiadomo jednak, czy chory był w niej zamykany.