Bartłomiej Misiewicz definitywnie odchodzi z resortu - dowiedział się dziennikarz RMF FM Robert Mazurek. W ministerstwie pełnił funkcję rzecznika. W sobotę MON poinformował, że Bartłomiej Misiewicz jest na urlopie. W poniedziałek szef MON Antoni Macierewicz potwierdził, że Misiewicz rzeczywiście jest na urlopie i pozostaje pracownikiem MON.

Bartłomiej Misiewicz definitywnie odchodzi z resortu - dowiedział się dziennikarz RMF FM Robert Mazurek. W ministerstwie pełnił funkcję rzecznika. W sobotę MON poinformował, że Bartłomiej Misiewicz jest na urlopie. W poniedziałek szef MON Antoni Macierewicz potwierdził, że Misiewicz rzeczywiście jest na urlopie i pozostaje pracownikiem MON.
Bartłomiej Misiewicz /Lech Muszyński /PAP

Co dalej z Bartłomiejem Misiewiczem? - tego nie wiadomo. Może okazać się, że szef MON Antoni Macierewicz zostawi go na jakimś mniej eksponowanym stanowisku. W każdym razie najważniejsi politycy PiS mieli otrzymać jasny komunikat, że sprawa Misiewicza została zakończona.

Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, na odwołanie Misiewicza naciskali niemal wszyscy.

W ciągu ostatnich dni w ministerstwie obrony miała interweniować nie tylko szefowa gabinetu premiera, minister Elżbieta Witek, ale także sama Beata Szydło oraz Jarosław Kaczyński. I to zapewne naciski tego ostatniego przeważyły szalę i Antoni Macierewicz musiał ustąpić.

Uważam, że limit przypadków pana Misiewicza został wyczerpany. One szkodzą nam wizerunkowo. Są zupełnie niepotrzebne - mówił tuż po godzinie 8:00 marszałek Senatu Stanisław Karczewski w Porannej rozmowie w RMF FM. Misiewicz jest takim tematem dyżurnym - stwierdził Karczewski. 

PORANNĄ ROZMOWĘ W RMF FM Z MARSZAŁKIEM SENATU STANISŁAWEM KARCZEWSKIM PRZECZYTASZ TUTAJ >>>>>

W sobotę Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało, że rzecznik resortu Bartłomiej Misiewicz jest na urlopie, a w pełnieniu obowiązków szefa gabinetu politycznego zastępuje go Krzysztof Łączyński. Tego dnia rzecznik rządu Rafał Bochenek powiedział, że premier Beata Szydło rozmawiała o Misiewiczu z szefem MON.

W piątek poseł Nowoczesnej Krzysztof Truskolaski złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza. Sprawa dotyczy artykułu opublikowanego przez dziennik "Fakt". Gazeta podała, że Bartłomiej Misiewicz miał wykorzystać służbowe auto, żeby pojechać na imprezę w jednym z białostockich klubów. Według publikacji prasowych, 19 stycznia 2017 roku, rzecznik MON miał przyjechać "luksusowym BMW" przed jeden z klubów w centrum Białegostoku, w którym potem się bawił. Misiewicz miał przyjechać do klubu limuzyną, mimo że hotel, w którym mieszkał, znajduje się kilkaset metrów od klubu, a pokonanie tej trasy pieszo zajmuje kilka minut.

Szef MON zapewnia

W poniedziałek podczas konferencji w sprawie ustanowienia Roku gen. Józefa Hallera szef MON pytany o Bartłomieja Misiewicza powiedział: jest pracownikiem Ministerstwa Obrony Narodowej. Minister Antoni Macierewicz zapowiedział również skierowanie do prokuratury zawiadomienia ws. działań na szkodę MON m.in. w związku z rozpowszechnianiem nieprawdy.

Minister Antoni Macierewicz podkreślił jednocześnie, że obowiązki Bartłomieja Misiewicza jako rzecznika przejęło biuro prasowe, a jako szefa gabinetu politycznego - Krzysztof Łączyński.

W związku z działaniami, które mają w sposób oczywisty znamiona przestępstwa, podjąłem decyzję o skierowaniu tej sprawy do prokuratury i służb specjalnych celem wyjaśnienia, jakie osoby, jakie środowiska podejmują działania przestępcze na szkodę Ministerstwa Obrony Narodowej i urzędników MON - tłumaczył szef MON. Jak wyjaśnił,  chodzi m.in. o sfałszowanie konta urzędnika na portalu społecznościowym i "realizowanie działań prowokacyjnych, których celem było upowszechnianie fałszywych informacji na temat urzędnika MON".

Antoni Macierewicz pytany o wypowiedź prezesa PiS ws. Bartłomieja Misiewicza dla tygodnika "Do Rzeczy", powiedział, że "absolutnie się z nimi zgadza". Jarosław Kaczyński ocenił, że Misiewicz to "wizerunkowy problem". "Skoro wciąż staje się bohaterem mediów, to nie ma w tym nic dobrego i wierzę, że minister Macierewicz tę sprawę załatwi. (...) Na to, by oficerowie meldowali się temu młodemu człowiekowi czy tytułowali go ministrem, nie może być zgody" - stwierdził szef Prawa i Sprawiedliwości.

Absolutnie się zgadzam, że jest niedopuszczalne żeby oficerowie wojska polskiego meldowali się komukolwiek poza ustalonymi prawnie osobami - powiedział minister. Takie wypadki nie mają miejsca. Taki wypadek miał raz miejsce, blisko rok temu i nigdy  więcej się nie powtórzył. Podzielam opinię, że było to niedopuszczalne, naganne, tak zostało przeze mnie potraktowane - dodał minister. Według niego, przywoływanie wydarzenia jednostkowego, sprzed roku, jakby miało miejsce obecnie i było stale realizowaną nieprawidłowością, jest "niesolidnością".

Premier Beata Szydło pytana w poniedziałek o doniesienia na temat odwołania rzecznika MON, powiedziała, że "jest to kompetencja ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza". Podkreśliła, że Misiewicz jest pracownikiem ministerstwa. Ja mogę odnosić się do prac ministrów, wiceministrów; natomiast ministrowie i wiceministrowie odpowiadają za swoje resorty i myślę, że to jest najlepszy adresat tego pytania - powiedziała premier.

Szef MON kieruje wnioski do prokuratury i służb specjalnych ws. Misiewicza

W poniedziałek przed godziną 14 MON wydało komunikat, w którym poinformowano, że w związku z podejmowaniem i prowadzeniem w ostatnich dniach działań noszących znamiona przestępstwa wobec osoby szefa gabinetu politycznego MON Pana Bartłomieja Misiewicza, Minister Obrony Narodowej kieruje do prokuratury wnioski o wyjaśnienie sprawy. Minister zwrócił się także do służb specjalnych z wnioskiem o ustalenie osób i środowisk odpowiedzialnych za inicjowanie i popełnianie tych przestępstw, które polegały m.in. na:

- zamieszczaniu fałszywych informacji, w tym - w zakresie dotyczącym bezpieczeństwa państwa, na celowo spreparowanym koncie jednego z portali społecznościowych rzekomo należącym do Pana Bartłomieja Misiewicza;

- podżeganiu do popełnienia przestępstwa polegającego na publicznym formułowaniu fałszywych oskarżeń o popełnienie czynów zabronionych przez osobę posiadającą status osoby publicznej, czemu celowo nadano charakter świadectwa osoby rzekomo biorącej udział w wydarzeniach, które w rzeczywistości nie miały miejsca;

- publicznym pomawianiu urzędnika państwowego o działania przestępcze.


(j+ug)