Szef ABW Andrzej Barcikowski zaatakował wczoraj media za to, że krytykują sposób przeprowadzania w Polsce publicznych przetargów. „Agent nr 1” oskarżył nawet dziennikarzy o to, że działają na niekorzyść państwa. Barcikowski nie uzasadnił jednak swoich oskarżeń – przecież wszystko jest tajne...

Szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego na spotkaniu z dziennikarzami zapewnił tylko, że ABW zbadała krytykowane przez media przetargi i wszystkie były prawidłowo przeprowadzone. Mamy taką wiedzę, że za wieloma przeprowadzonymi ostatnio kampaniami jest nieuczciwość, dezinformacja, wprowadzenie w błąd umotywowane naturalnym egoizmem ekonomicznym spółek, które te kontrakty przegrywają - mówił Barcikowski.

Według niego media są „wodzone za nos” przez lobbystów i przez firmy przegrywające przetargi i dlatego właśnie sieją ową dezinformację.

Szefowi ABW chodzi głównie o przetarg na budowę Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, który – nie wiadomo dlaczego – został utajniony. Wygrała go, m.in. handlująca bronią, firma z Afryki, której przedstawiciel w Polsce zamieszany jest w kilka afer.

Zdaniem części opozycji, Barcikowski zapomniał, w jakich czasach żyjemy: Szef ABW jakoś tkwi w przeszłości, jest przekonany, że prasa powinna pisać tylko to, co władza tej prasie pozwoli - mówi Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO.

Władza ustami Barcikowskiego nie tylko piętnuje niesfornych dziennikarzy, ale i poluje na nich rękami prokuratury – w samej tylko warszawskiej prokuraturze toczy się kilkadziesiąt śledztw przeciwko reporterom, którzy opisywali afery gospodarcze.

07:30