Dzisiaj oficjalnie przybyło nam 50 kilometrów autostrady A4. Od godziny 10. kierowcy mogą dojechać autostradą od węzła Krzyżowa aż do granicy z Niemcami w Jędrzychowicach. A dalej już choćby do samego Paryża. Kierowcy pytają jednak, dlaczego tak późno uruchomiona została ta część autostrady, jeżeli droga gotowa była teoretycznie od kilku miesięcy...
Tylko teoretycznie. Jak podkreśla wrocławska Dyrekcja Dróg i Autostrad, to, że droga jest wybudowana, wcale nie oznacza, że można po niej jeździć. Przez ostatnie miesiące piękna, nowa trasa bardzo drażniła więc kierowców, którzy do granicy musieli dojeżdżać wąską trasą nr 4 w gigantycznych korkach przez Bolesławiec.
W tym czasie autostradą poruszali się swobodnie rowerzyści, a obcokrajowcy robili zdjęcia, bo takich cudów nigdzie nie widzieli. Droga jest, nawet europejska, ale nikt po niej nie jeździł, bo od marca trwała wymiana dokumentów między urzędami a wykonawcą. Wreszcie nadszedł jednak dzień, kiedy plik dokumentów uzupełniło oficjalne pozwolenie na użytkowanie autostrady…
Wielkiego otwarcia i przecięcia wstęgi dokonali wicepremier Grzegorz Schetyna i minister transportu Cezary Grabarczyk. Do pełni szczęścia kierowcom brakuje jeszcze tylko połączenia z Ukrainą. Obecnie - jak donosi reporter RMF FM Maciej Grzyb - szybciej można pokonać 410-kilometrową trasę z Krakowa do granicy niemieckiej niż 250 kilometrów do granicy z Ukrainą. Posłuchaj relacji: