Prezydent Andrzej Duda chce zawetować ustawę o pigułce dzień po. Ostateczną decyzję ma jednak uzależnić od samorządowej kampanii wyborczej i nastrojów społecznych - ustalili dziennikarze RMF FM w Kancelarii Prezydenta.
Prezydent Duda nie chce popisać ustawy, dlatego, że jak sam powtarza, w Polsce pigułki dzień po są dostępne. Co prawda na receptę, ale są.
Nowa ustawa znacznie jednak dostęp do niej poszerza.
Po pierwsze - znosi konieczność posiadania recepty na takie pigułki. Dla kobiet to kluczowe, bo pigułka dzień po - jak sama nazwa wskazuje - ma sens jeśli jest zażywana szybko, a wiadomo, że do ginekologa nie zawsze da się ekspresowo dostać.
Po drugie nowa ustawa daje nieograniczony dostęp do takiej antykoncepcji awaryjnej kobietom już od 15 roku życia.
To właśnie najbardziej prezydentowi się nie podoba. Nie chce - by jak mówi - dzieci mogły z tego korzystać. Bo skoro - jak sam powtarza - ograniczamy im dostęp do solariów, alkoholu, napojów energetycznych, to tym bardziej powinniśmy ograniczyć dostęp do tych pigułek.
Takie podejście wywołuje furię w środowiskach progresywnym i w wielu środowiskach kobiecych, dlatego jeżeli gniew społeczny będzie duży, to prezydent - jak usłyszeli dziennikarze RMF FM - może rozważyć zmianę stanowiska.
Przypomnijmy, dzisiaj o godz. 18 przed Pałacem Prezydenckim rusza protest Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Potem ma przejść przed biura Szymona Hołowni, który przełożył rozpatrywanie ustaw aborcyjnych na okres po pierwszej turze wyborów samorządowych
Od lipca 2017 r. tzw. tabletki dzień po w Polsce są dostępne tylko na receptę.
Antykoncepcja awaryjna, potocznie nazywana tabletką dzień po, stosowana jest już po odbytym stosunku seksualnym, który był niezabezpieczony lub gdy inne zastosowane metody antykoncepcji okazały się niewystarczające.
Zapobiega ona zapłodnieniu przez blokowanie lub opóźnianie owulacji. Nie powoduje ona przerwania istniejącej ciąży.