Decyzja o inwazji na Irak może oznaczać początek nowej ery w amerykańskiej polityce zagranicznej - pisze dziś amerykańska prasa. A „The New York Times” dodaje, że wystąpienie Busha to także zmiana w pojmowaniu przez samego prezydenta zadań Ameryki u progu XXI wieku.

Przez 50 lat Stany Zjednoczone realizowały swe polityczne cele za granicą głównie za pośrednictwem NATO, Organizacji Narodów Zjednoczonych lub innych instytucji międzynarodowych stworzonych po II wojnie świtowej.

Głębokie podziały towarzyszące sprawie Iraku, już nie tylko na forum ONZ, ale także w szeregach Paktu Północnoatlantyckiego mogą oznaczać nadejście czasów, w których Ameryka, by realizować swoją politykę bezpieczeństwa będzie chciała wyzwolić się z niektórych ograniczeń.

Bush swoim wystąpieniem przecina dyskusję na temat, kto ma wymuszać przestrzeganie rezolucji ONZ i obalać światowych tyranów – pisze „The New York Times.”

Wystąpienie Busha przypieczętowuje także jego własną zmianę w pojmowaniu zadań Ameryki u progu XXI wieku, roli światowego policjanta, podczas gdy Rada Bezpieczeństwa nie chce się tego podjąć – podkreśla gazeta.

Krytycy postępowania Francji odwodzą teraz, że upadek rezolucji świadczy o tym, iż Ameryka nie może już liczyć na sojuszników w sprawie swojego bezpieczeństwa.

Krytycy Ameryki z kolei znajdują w postępowaniu administracji Busha, że Waszyngton nie potrafi się podporządkować wymogom prawa międzynarodowego.

Dyskusja na ten temat będzie jednak musiała poczekać na zakończenie konfliktu. I najprawdopodobniej będzie ją w istotny sposób kształtować wynik wojny. Czasu jednak nie będzie zbyt dużo, gdyż kolejne wyzwania i kolejne przyczyny sporów są już widoczne gołym okiem.

foto: Archiwum RMF

13:20