"To, co zdarzyło się w Warszawie było o wiele gorsze. Nie można tego porównać, zarówno z punktu widzenia rozmiaru, jak i wagi" - powiedział w TVN24 ambasador Rosji w Polsce Aleksander Aleksiejew. Skomentował w ten sposób środowy atak na ambasadę Polski w Moskwie. Zatrzymano trzy osoby. To aktywiści partii Inna Rosja.
Rosyjski ambasador pojawił się w środę w siedzibie polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Wręczono mu notę dyplomatyczną - jak podaje resort - w związku "z godnymi potępienia ekscesami, do których doszło 11 listopada wokół Ambasady FR w Warszawie". W trakcie rozmowy podkreślono, że zajścia miały charakter chuligański - poinformowano w komunikacie.
Jednocześnie polski MSZ zwrócił się do Aleksiejewa o wyjaśnienia w związku z obrzuceniem w środę terenu ambasady RP w Moskwie racami. Strona polska domaga się szczegółowych wyjaśnień od strony rosyjskiej w tej sprawie. Ambasador FR odniósł się do polskich oczekiwań ze zrozumieniem. Obie strony odnosząc się do obu wspomnianych zajść zadeklarowały chęć ich gruntownego wyjaśnienia i uregulowania sytuacji - podkreśliło polskie MSZ.
Resort poinformował też w komunikacie, że w kontekście rozpoczynającego się w piątek w Kaliningradzie II Kongresu Mediów Polski i Rosji "rozmówcy podkreślili odpowiedzialność mediów za kształtowanie wzajemnego wizerunku obu państw oraz rolę mediów w kształtowaniu stosunków polsko-rosyjskich, która powinna być wykorzystana w większym stopniu".
Ambasador Rosji w Polsce powiedział TVN24 po spotkaniu, że trwa obecnie ustalanie, co stało się przed polską placówką w Moskwie. W każdym razie to nie ma nic wspólnego z tym, co się stało pod ambasadą Rosji w Warszawie. Nie można tego porównać, zarówno z punktu widzenia rozmiaru, jak i wagi. To, co się zdarzyło w Warszawie było o wiele gorsze - podkreślił ambasador.
Wcześniej rzecznik polskiego MSZ informował dziennikarzy, że w środę rano grupa kilku młodych ludzi próbowała wrzucić race na teren polskiej ambasady. Zostali natychmiast zatrzymani przez rosyjską policję. Na terenie polskiej ambasady, w pobliżu ogrodzenia znaleziono dziewięć rac. Żadna z rac nie dosięgła polskiej placówki ani mienia na terenie placówki - mówił na briefingu prasowym Marcin Wojciechowski.
Dodał, że ochrona ambasady została wzmocniona. Rzecznik MSZ zapewnił też, że polscy dyplomaci w Moskwie są bezpieczni. Teren polskiej placówki dyplomatycznej w Moskwie jest bardzo obszerny. De facto ta sprawa rozgrywała się przy samym ogrodzeniu, więc ani placówka, ani pracownicy nie ucierpieli - powiedział Wojciechowski.
W środę aktywiści Innej Rosji wrzucili race i świece dymne na teren polskiej ambasady. Rozpostarli też transparent z napisem "Rosja od Warszawy do Port Artur". Interweniowała policja. Zatrzymała trzech uczestników manifestacji. Jeden z nich Konstantin Makarow powiedział dziennikarzom, że była to symetryczna odpowiedź na poniedziałkowe burdy przed ambasadą Federacji Rosyjskiej w Warszawie.
Akcję radykalnej Innej Rosji przed ambasadą RP w Moskwie potępił wiceprzewodniczący komisji spraw zagranicznych Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu, Leonid Kałasznikow. Oświadczył, że zasługuje ona tylko na negatywne oceny.
Podczas poniedziałkowego Marszu Niepodległości w Warszawie doszło do burd, m.in. w pobliżu budynku ambasady rosyjskiej. Spłonęła budka wykorzystywana przez policjantów ochraniających placówkę. Na teren ambasady rzucono petardy i race.
Rosja przekazała Polsce stanowczy protest z powodu tych zajść. Zażądała też od polskich władz oficjalnych przeprosin i naprawienia szkód materialnych.
(MRod)