Terrorystyczna organizacja al Qaeda zagroziła, że w odpowiedzi na naloty na Afganistan uderzy nie tylko w cele na terytorium Stanów Zjednoczonych, ale również Wielkiej Brytanii. Oświadczenie tej treści podała katarska telewizja Al-Jazeera.

Al Qaeda oznajmiła, że Amerykanie i Brytyjczycy powinni wycofać się z Zatoki Perskiej, jeśli nie chcą, by "ziemia pod nimi stanęła w ogniu". Organizacja bin Ladena "poradziła" również Amerykanom, by nie korzystali z samolotów i unikali drapaczy chmur. "Nikogo nie wydamy Amerykanom. Cały świat islamski musi wybrać, po której stronie stoi" - napisał tymczasem w specjalnej odezwie do muzułmanów przywódca Talibów mułła Omar. Oświadczenie to, wydane dzisiaj w Kandaharze, opublikowała Afgańska Islamska Agencja Prasowa. "Czy wasza wiara pozwala wam patrzeć spokojnie na amerykańskie zbrodnie popełniane w Afganistanie. Czy wasza wiara pozwala wam nie reagować lub wręcz popierać Amerykę?" - pisze mułła Omar. Jego zdaniem, naloty mają ukryć fakt, że Stanom Zjednoczonym nie udało się odnaleźć prawdziwych sprawców zamachów z 11 września.

Tymczasem wraz z nastaniem zmierznu rozpoczęła się kolejna fala nalotów na Kabul, Kandahar i Dżalalabad. Jak mówią świadkowie, w rejonie lotniska na przedmieściach Kabulu słychać było co najmniej cztery głośne eksplozje. Potem pojawiły się wielkie pożary i słupy dymu. Według Afgańskiej Islamskiej Agencji Prasowej, jedna z bomb spadła też w centrum miasta. Na razie nie wiadomo, czy spowodowała ona jakieś ofiary w ludziach. Według tej samej agencji, Kandahar i pobliski obóz szkoleniowy al Qaedy był ostrzeliwany zarówno z samolotów, jak i przez rakiety. W głównej bazie wojskowej w tym mieście szaleje pożar. Talibowie twierdzą, że kilka rakiet ugodziło tez w dzielnice mieszkalne. We wcześniejszych nalotach, do których doszło dzisiaj przed południem Amerykanie zaatakowali również umocnienia Talibów w rejonie walk z opozycyjnym Sojuszem Północnym. Bomby spadły między innymi na Herat, w zachodnim Afganistanie oraz na Mazar-i-Szarif na północy.

Naloty powodują wielkie straty wśród ludności cywilnej - twierdzą Talibowie. Doniesienia te potwierdza arabska stacja telewizyjna Al-Jazeera jedyna, która ma korespondentów na terenach kontrolowanych przez reżim w Kabulu. O tragedii narodu afgańskiego ma świadczyć choćby przykład wioski Kadam na przedmieściach Dżalalabadu. Amerykanie wzięli ją za obóz szkoleniowy terrorystów z al Qaedy. W nocy z środy na czwartek Kadam został zrównany z ziemią. Dzisiaj Al-Jazeera wyemitowała reportaż ze zbombardowanej wioski: "Prawie wszyscy mieszkańcy Kadam zginęli. Ranni - w większości dzieci przewieziono do szpitala w Dżalalabadzie. Do tej pory ze zrujnowanych domów wydobyto ponad sto sześćdziesiąt okaleczonych ciał. Nie oszczędzono nawet zwierząt gospodarskich. Nie było tam żadnych urządzeń wojskowych" - mówił jeden z mieszkańców wioski. Talibowie twierdzą, ze w trwających już niemal tydzień nalotach zginęło ponad trzysta osób. Dzisiaj po raz pierwszy amerykański departament obrony przyznał, że jeden z samolotów pomyłkowo zbombardował jedną z dzielnic mieszkalnych Kabulu. Naprowadzana laserem bomba zboczyła z kursu o ponad kilometr i zamiast w helikopter stojący na pasie startowym lotniska uderzyła w cywilne budynki. Zginęły prawdopodobnie cztery osoby. Stany Zjednoczone i Wielka Brytania wyraziły z tego powodu ubolewanie.

Na terenach zdobytych przez opozycje przebywa nasz specjalny korespondent - Piotr Sadziński. To jeden z nielicznych dziennikarzy, któremu udało się przedostać do Afganistanu. W miejscowości Jabalussaraj udało mu się porozmawiać z ministrem spraw zagranicznych Sojuszu Północnego - Abdullachem Abdullahem. Zapytał go między innymi o to, kiedy nastąpi ofensywa opozycji przeciwko Talibom. "Oczywiście, wszystko to co dzieje się na polu militarnym jest trudno przewidywalne. Nie chciałbym tu spekulować. Na każdym etapie działań wojennych potrzebna jest ocena sytuacji, a dopiero potem przychodzi czas na konkretne decyzje. Oprócz rozpoznania strat, jakie podczas nalotów ponieśli Talibowie trzeba wziąć też pod uwagę inne czynniki. Tak więc nie sądzę, by ktokolwiek byłby w stanie podać w miarę precyzyjna datę podjęcia ofensywy na Talibów - powiedział naszemu wysłannikowi minister spraw zagranicznych Sojuszu Północnego - Abdullah Abdullah.

rys. RMF

22:05