Paralotniarz, który podczas lądowania wpadł do Odry w okolicach Głogowa na Dolnym Śląsku, zmarł w szpitalu. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną wypadku. Policjanci zabezpieczyli paralotnię, która zostanie zbadana przez biegłych.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że 35-letni mężczyzna awaryjnie wylądował na Odrze i dość długo przebywał w wodzie. Najprawdopodobniej doszło do lekkiego podtopienia. Mężczyznę z wody wyciągnęli przypadkowi przechodnie, następnie zajęli się nim przybyli na miejsce strażacy. W ciężkim stanie przewieziono go do szpitala, w którym pomimo reanimacji zmarł - powiedział nadkomisarz Krzysztof Zaporowski z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
To nie jedyny wypadek z udziałem paralotniarza, do jakiego w sobotę. Do szpitala w Nowym Sączu trafił 42-latek, który lądował w Ryjówce w powiecie sądeckim - informuje reporter RMF FM Marek Balawajder. Przyczyną jego kłopotów był najprawdopodobniej silny wiatr.