Co najmniej dwie osoby zginęły, a 20 zostało rannych w zamachu bombowym w Jerozolimie. Według policji, bombę zdetonowała młoda Palestynka. Do ataku przyznały się Brygady Męczenników Al-Aksa, organizacji terrorystycznej blisko powiązanej z arafatowskimi bojówkami Al-Fatah.
Do zamachu doszło w centrum handlowym w dzielnicy Kiriat Jowel w Jerozolimie. Terrorystka wysadziła się przy wejściu do supermarketu. Palestynka chciała się dostać do środka, ale przy drzwiach zatrzymał ją ochroniarz. Wtedy kobieta zdetonowała bombę.
Wcześniej do gwałtownych zamieszek doszło we wschodniej części miasta, gdzie Palestyńczycy obrzucali kamieniami Izraelczyków modlących się pod Ścianą Płaczu. Policja wkroczyła na Wzgórze Świątynne i rozpędziła tłum. W czasie akcji lekko ranny został jeden izraelski policjant.
Do gwałtownego zaostrzenia i tak już bardzo niebezpiecznej sytuacji na Bliskim Wschodzie doszło po tym, jak Izraelczycy zaatakowali palestyńskie miasto Ramallah i zajęli część siedziby Jasera Arafata. Izrael uznał palestyńskiego przywódcę za swego wroga, jednak - jak zapewnia - jemu samemu nic nie grozi. Palestyńczycy twierdzą coś wręcz przeciwnego.
Zajęcie Ramallah to odpowiedź Izraela na ostatnią falę palestyńskiego terroru. W środę w samobójczym zamachu w Netanii na północy Izraela zginęło 20 osób, a 130 innych zostało rannych. W ciągu ostatniej doby w dwóch kolejnych atakach terrorystycznych zginęło dalszych sześciu Izraelczyków.
foto Archiwum RMF
16:15