Nastolatek, który złożył koleżance przez internet "propozycję seksualną", nie stanowi takiego zagrożenia dla bezpieczeństwa publicznego, aby wpisywać go do tzw. rejestru pedofilów - ocenił Rzecznik Praw Obywatelskich, który zawnioskował do sądu o wykreślenie nastolatka z tego rejestru.
Materiał dowodowy jednoznacznie wskazuje, że - na tle dotychczas nienagannego postępowania nieletniego - jego czyn z 2018 roku miał charakter jednorazowy - napisano w komunikacie Biura RPO na temat ukaranego 15-latka. Nastolatek został ukarany za to, że w 2018 r., mając 14 lat, złożył w sieci 13-letniej dziewczynie propozycję seksualną.
RPO ocenił, że wpis do rejestru "rodzi dlań niewspółmiernie surowe skutki i wniósł, by sąd go z niego wykreślił". Wpis do rejestru może bowiem negatywnie wpłynąć na życie chłopaka, zwłaszcza że ma figurować w nim do 2032 roku. Postępowanie w sprawach nieletnich jest ukierunkowane na wychowanie nieletniego, a nie na jego ukaranie; chodzi o stosowanie takich środków, które będą najbardziej pomocne nieletniemu w jego sytuacji - zaznaczył Rzecznik. Tymczasem - jak dodał - czyn nastolatka "miał charakter jednorazowy i wynikał z niedojrzałości emocjonalnej".
Funkcjonujący od prawie dwóch lat Rejestr Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym składa się z dwóch części: ogólnodostępnej (rejestr publiczny) i z dostępem ograniczonym, z którego mają korzystać przedstawiciele organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, a także instytucji zajmujących się opieką nad dziećmi.
W części ogólnodostępnej są imiona, nazwiska i fotografie kilkuset skazanych prawomocnie najgroźniejszych przestępców - pedofilów, którzy dopuścili się gwałtów na dzieciach poniżej 15. roku życia, a także pedofilów-recydywistów oraz sprawców gwałtów ze szczególnym okrucieństwem. Druga część rejestru - z ograniczonym dostępem, możliwym dla uprawnionych po zalogowaniu - gromadzi informacje na temat pozostałych sprawców przestępstw na tle seksualnym.
W sprawie - w której zainterweniował Rzecznik - sąd dla nieletnich zastosował wobec 15-latka środek wychowawczy w formie nakazu 10 godzin prac społecznie użytecznych i wpisał go do rejestru sprawców przestępstw seksualnych w części z ograniczonym dostępem. Ani jego rodzice, ani on sam nie mieli świadomości, że znajdzie się on w rejestrze jako osoba niebezpieczna. Informacja o tym nie jest bowiem umieszczana w sentencji orzeczenia, następuje to z mocy prawa - zaznaczyło Biuro RPO.
Tymczasem - jak przekazano - materiał dowodowy jednoznacznie wskazuje, że "na tle dotychczas nienagannego postępowania nieletniego, jego czyn z 2018 roku miał charakter jednorazowy i wynikał z niedojrzałości emocjonalnej nieletniego, wówczas 14-letniego, który nie uświadamiał sobie skali przykrości, na jakie mógł narazić pokrzywdzoną". Okoliczności sprawy nie wskazują, by to się powtórzyło - dodano.
Dlatego Rzecznik po skardze ojca nieletniego zgłosił właściwemu sądowi rejonowemu udział w postępowaniu. Wniósł o przywrócenie terminu na złożenie wniosku o wyłączenie zamieszczenia danych nieletniego w rejestrze. RPO powołał się na przepis mówiący, że jest to możliwe, gdy materiał dowodowy w sposób oczywisty wskazuje, że wpis powoduje niewspółmiernie surowe skutki - przekazano.
Już kilka miesięcy temu RPO wskazywał, że umieszczanie w rejestrze przestępców seksualnych danych osób nieletnich budzi duże wątpliwości. W kwietniu jeden z sądów uwzględnił inny wniosek RPO, by w rejestrze nie umieszczać danych 16-latki, która nawiązała znajomość z niewiele młodszym od niej kolegą, z którym wymieniała SMS-y o treści seksualnej. Sąd orzekł wobec nieletniej najlżejszy środek wychowawczy w postaci upomnienia, jednak jej dane z urzędu trafiły do rejestru.
W kwietniu Sąd Rejonowy w Krakowie-Nowej Hucie nakazał natomiast wykreślenie dwóch 15-latków z "rejestru pedofilów". Nieletni trafili do rejestru, bo pokazali kolegom amatorski filmik z elementami pornografii. Wówczas w ich sprawie interweniował Rzecznik Praw Dziecka. Jak wskazywał wpisanie chłopców do rejestru było zupełnie niewspółmierne do wagi popełnionego czynu, w sposób oczywisty naruszyło ich godność i stygmatyzowałoby ich na wiele lat.