Kto zabił słynnego watykańskiego bankiera Roberto Calviego? Choć od jego śmierci minęły 23 lata pytanie wciąż pozostaje bez odpowiedzi. W tej włoskiej zagadce kryminalnej nieoczekiwanie pojawił się polski wątek.
Ostatnio na światło dzienne wyszły zapisy zeznań jednego z podejrzanych o zlecenie zabójstwa Calviego, szefa Banku Ambrosiano, powiązanego z Watykanem. Licio Gelli - założyciel nielegalnej loży masońskiej P2, próbował przekonać urzędników sądowych, że morderców Calviego należy szukać w Polsce.
Podczas przesłuchania Gelli opowiedział o swoim spotkaniu z Roberto Calvim na 2-3 lata przed jego śmiercią. Bankier miał mu wówczas wyznać, że wybiera się do Watykanu, by prosić o 80 mln dolarów na zapłacenie polskich rachunków. Wg racji Gelligo, Calvi miał zagrozić, że jeśli ich nie dostanie, wszystko wysadzi w powietrze. Zdaniem diabolicznego szefa loży masońskiej morderców Calviego należy więc szukać w Polsce.
Kilkanaście lat temu spekulowano, że Calvi zginął, bo organizował i krył organizacje wspierające opozycjonistów w Europie Wschodniej, w tym także „Solidarność”. Watykaniści, z którymi rozmawiała korespondentka RMF Agnieszka Milczarz, twierdzą jednak, że Polski nie należy w tę sprawę mieszać. Są przekonani, że Gelli, wskazując tropy w naszym kraju, kłamie jak z nut, by ochronić swoją skórę.
Calvi rzeczywiście korzystał z finansowego wsparcia Watykanu. Ale gdy współpracownik Jana Pawła II zorientował się, że bankier z pieniędzy Stolicy Apostolskiej, buduje własne imperium i ma konszachty z sycylijską mafią, natychmiast zerwał kontakt.