Ponad 3,5 tys. osób wzięło udział w pogrzebie ofiar trzęsienia ziemi w San Giuliano di Puglia we Włoszech. Podczas kataklizmu życie straciło 29 osób. 26 z nich to dzieci, uczniowie szkoły, która zawaliła się podczas wstrząsów. Dzisiaj, ich matki apelowały o odpowiednie zabezpieczenia budynków wymagane w strefie sejsmicznej, tak aby nikt nigdy nie musiał cierpieć tak jak one.

Ceremonia pogrzebowa – na życzenie rodzin zmarłych – odbyła się pod gołym niebem. Okryte kwiatami białe trumny dzieci i brązowe trumny 3 kobiet (zginęły pod gruzami swoich domów) ustawiono przed ołtarzem polowym.

W pogrzebie uczestniczył m.in. prezydent Włoch Carlo Azeglio Ciampi, który mówił o zapobieganiu skutkom trzęsień ziemi. Jedna z matek dziecka, które zginęło pod zgliszczami, zrozpaczona apelowała o bezpieczne szkoły: Moje dziecko jest w szkole – mówimy i mamy na myśli miejsce najbezpieczniejsze na ziemi.

W San Giuliano di Puglia prowadzone jest prokuratorskie śledztwo, które ma wyjaśnić dlaczego szkoła zawaliła się i kto jest odpowiedzialny za śmierć dzieci. Przyjechaliśny tu, by ocenić zniszczenia spowodowane przez trzęsienie ziemi i by zrozumieć, jak mogło dojść do tej tragedii - wyjaśniał Massimiliano Stucchi, naukowiec z instytutu wulkanologii.

Po trzęsieniu okazało się, że choć przez naukowców rejon ten jest uznawany za sejsmiczny, władze Włoch nie zdążyły mu przyznać tej kategorii. Dlatego nie było tu do tej pory obowiązku budowania domów ze specjalnymi zabezpieczeniami.

Od kilku dni we Włoszech odnotowano aż 50 wstrząsów o różnej sile. Przedwczoraj ziemia trzęsła się na północy kraju: w Wenecji, Padwie, Treviso, Weronie i Rawennie.

Prezes włoskiego instytutu wulkanologii Enzo Boschi ogłosił, że wzmożona aktywność sejsmiczna na Półwyspie Apenińskim potrwa jeszcze dwa tygodnie.

06:00