To władze wojskowe i piloci ponoszą winę za sobotnią katastrofę samolotową, do której doszło podczas pokazów lotniczych we Lwowie - twierdzi ukraiński prokurator generalny. Wojskowy Su-27 spadł na tłum widzów zgromadzonych na lotnisku. Zginęły 83 osoby, a rannych zostało niemal 200.
Jestem pewien, że było to zaniedbanie ze strony wojska, że była to zbrodnia popełniona przez wojsko - stwierdził prokurator Swiatosław Piskun. Według niego, piloci dostali od swoich zwierzchników złe zadania. Ponadto zdaniem Piskuna naruszone zostały procedury bezpieczeństwa.
Pojawiły się też pierwsze informacje z przesłuchania pilotów myśliwca. Wojskowi powiedzieli m.in., że obsługa naziemna zamiast czterech ton paliwa, zatankowała sześć, że nie była to ta sama maszyna, na której odbywali loty treningowe, a także, że otrzymana przez nich mapa topografii terenu miała poważne błędy, w wyniku czego samolot odchylił się od planowanej linii lotu.
Minister obrony Ukrainy generał Wołodymyr Szkidczenko zakazał wykonywania nad krajem praktycznie wszystkich lotów samolotami wojskowymi. Zostaną one wznowione po zbadaniu przyczyn katastrofy.
Po tragedii we Lwowie aresztowano byłego dowódcę ukraińskich wojsk lotniczych Wiktora Strelnykowa i trzech oficerów lotnictwa.
Rys. RMF
19:00