"Świętość nie polega na tym, żebym ja się próbował ubierać jak św. Teresa Wielka, albo być młody i wojowniczy jak św. Stanisław Kostka. Świętość jest o tym, żeby być szczęśliwym człowiekiem. Już tutaj na ziemi" - mówi w rozmowie z RMF FM Szymon Hołownia, dziennikarz i autor książki "Święci codziennego użytku". "Święci są już w miejscu, gdzie jest tylko dobro i samo dobro. Jeśli ktoś ich poprosi o pomoc, zrobią to. Ale dobrze by było, gdyby ta relacja z nimi była oparta na przyjaźni. To nie są automaty, do których wrzuca się karteczkę z modlitwą i wypluwają cud" - tłumaczy. "Ja dużo obcuje ze świętymi. Po tamtej stronie mam chyba więcej przyjaciół niż po tej. To równi ludzie zanurzeni w życiu po uszy" - podkreśla Hołownia i zdradza, którzy święci najczęściej ratują go z życiowych tarapatów.
Magda Wojtoń, RMF FM; Gościem specjalnym Faktów RMF FM jest Szymon Hołownia. Dziennikarz, publicysta, autor książki "Święci codziennego użytku". Co oznacza ten tytuł?
Szymon Hołownia: To znaczy, że świętych można "używać" codziennie. Codziennie próbować zbudować z nimi jakąś sensowną relację, zaprzyjaźniać się. Codziennie spróbować poznać kogoś, kto jest wart poznania, jest fascynujący, przeżył mnóstwo interesujących rzeczy, a teraz ma możliwości dużo większe niż ktokolwiek z nas, jeszcze tutaj na ziemi.
POLECAMY TEKST NA PORTALU STACJA7 O ŚWIĘTYCH CODZIENNEGO UŻYTKU
Po to, by móc zwrócić się do nich po pomoc?
Możemy patrzeć w tych kategoriach. Święci są już w miejscu, gdzie jest tylko dobro i samo dobro. Jeśli ktoś ich poprosi o pomoc, zrobią to. Ale dobrze by było, gdyby ta relacja ze świętymi była jednak czymś więcej, rodzajem relacji opartej na przyjaźni. To nie są automaty, jakieś "świętomaty", do których wrzuca się karteczkę z modlitwą i wypluwają cud. To są ludzie, nasi bracia, nasze siostry, z którymi powinniśmy się zaprzyjaźniać.
W książce sugerujesz, żeby stworzyć sobie własną brygadę świętych. Po czym poznać, że pomiędzy mną a danym świętym iskrzy?
Trzeba sprawdzić, czy jest chemia.
To się wyczuwa? Jak to zrobiłeś?
Ja dużo obcuje ze świętymi. Po tamtej stronie mam chyba więcej przyjaciół niż po tej. Ja zobaczę gdzieś obraz, trafię na ikonę, gdzieś przeczytam dwa zdania, zaczynam rozmawiać z tym świętym i nagle coś zaczyna się dziać. Coś znajduje w jego osobie, życiorysie, ale też w tym, jak on się teraz w stosunku do mnie zachowuje. Widzę, że może między nami powstać jakaś relacja. Dlatego ta książka jest tak skomponowana, że można z jej końca wyrwać sobie 52 obrazki ze świętymi, wylosować przez tydzień jednego, jak ktoś wierzący to po krótkiej modlitwie, żeby dobrze wylosować i pochodzić z nim przez tydzień, porozmawiać z nim, poczytać, co jest w książce na jego temat. Oswoić się z nim, poznać i zobaczyć: twój - nie twój. Nie każdy święty musi być tym, z którym będziesz się dobrze rozumiał i którego będziesz czuł.
Tak jak w grupie w pracy albo na studiach.
Tak jest! Z jednymi jest nam bliżej, z drugimi jest nam mniej bliżej. Mamy inne wrażliwości, inne bazy przeżyć, innym językiem mówimy. Nie jest tak, że my w relacji ze świętymi musimy zmuszać do przyjaźni z kimś, kto nam nie leży. Nie, że go nie lubimy, ale nie czujemy do końca albo realiów, w których funkcjonował, albo języka, którym się posługiwał, albo nie widzimy cech wspólnych z jego życiem. To kwestia bardzo osobista.
Właśnie do studia weszła z kawą koleżanka, z którą czytałam Twoją książkę. Muszę Ci wyznać, że w trakcie wybuchałyśmy śmiechem.
Dlaczego? Co Was tak rozbawiło?
Niektóre opisy życia świętych. To byli naprawdę równi ludzie.
Nawet nie byli - to są równi ludzie. Wiesz, cały czas myśli się o tym co będzie w takim kontekście: człowiek umiera, zostaje świętym, a więc go kompletnie wykastrowuje się z człowieczeństwa. Przyczepia się mu skrzydła, aureolę i on jest z zupełnie innej bajki. To nie jest tak. Świętość nie polega na tym, żebym ja się próbował ubierać jak święta Teresa Wielka, albo być młody i wojowniczy jak święty Stanisław Kostka, albo żyć na słupie jak mój patron święty Szymon Słupnik, tylko, żebym był najlepszym Hołownią, jaki może być. Świętość jest o tym, żeby być szczęśliwym człowiekiem. Już tutaj na ziemi. Ja nie zawsze będę zadowolony, nie zawsze będę zdrowy, nie zawsze będę miał tyle pieniędzy, ile mi się wydaje, że potrzebuje, ale zawsze będę szczęśliwym człowiekiem, jeśli będę się trzymał Boga.
Szarość i codzienność mogą być sexy?
Tak, tak. O tym pisze Zbigniew Nosowski w książce, którą cytuje. Takiej apologii codzienności. Święci to są ludzie zanurzeni w życiu po kokardę, po uszy. To są ludzie, który doświadczyli życia. Przecież mnóstwo takich przykładów tu podaję. Świętych, którzy mnie irytowali, swoimi poglądami, swoimi wizjami, jak Maksymilian Kolbe, nieustannym hamletyzowaniem i niemożnością podjęcia decyzji jak święty Rafał Kalinowski, swoim grubiaństwem i oschłością jak święty Charbel. Mimo to widzę w nich swoich przyjaciół, fantastycznych gości, którzy są w stanie zrobić w moim życiu coś, czego ja sam nie będę w stanie zrobić.
Mnie w teście o świętych, który mamy na rmf24.pl wyszło, że po drodze jest mi ze św. Rafałem Kalinowskim. Co z tą wiedzą zrobić?
Dalej z tym idź. Miej świadomość, że jeśli doszło między Wami do jakiegoś spotkania, że Wasze drogi jakoś się przecięły to nie ma teraz jakiegoś pompowania. Że teraz zrobisz doktorat z życia Rafała Kalinowskiego..
Ani że powieszę nad łóżkiem obrazek.
Ani sto obrazków. Chodzi o to, żebyś pozwoliła mu działać. Nie żebyś Ty się teraz zastanawiała, jak ty będziesz działać w tej relacji, tylko żebyś Ty otworzyła się na to, że on będzie coś robił dla Ciebie. Żebyś poprosiła go o coś jednym zdaniem, wspomniała o nim, poprosiła, żeby był w trudnym momencie. Niech on zacznie robić. A jeśli nie stanie się tak, jak Ty chcesz, zobaczysz, ze nagle zaczynasz rozumieć, dlaczego się one nie dzieją.
Jeśli ktoś ma problem w miłości może zwrócić się do konkretnego świętego?
Przez lata przypisywano różnych świętych do różnych profesji. Był specjalny święty od fryzjerów, ten, który wyprawia flaki ze zwierząt, patron myśliwych. Wymyślono, że święty Izydor będzie patronem internetu. Ja uważam, że w miłości jest w stanie pomóc każdy święty, z którym budujesz dobrą relację. Ja lubię świętą Marię Magdalenę w tym kontekście. Ona się wbiła ludziom do głowy jako ladacznica, prostytutka, bardzo źle. Mówiono, że ma z Jezusem romans. Tymczasem to były czyste, proste, głębokie, nieoparte o posiadane na wyłączność relacje. Może można poprosić Marię Magdalenę, żeby taką relację nam wymodliła.
A jest święty minister finansów?
Ja osobiście w sprawach finansowych uciekam się do świętego Spirydona. W życiu nie spotkałem się z tak skutecznym świętym. Jest on w stanie ogarnąć absolutnie wszystko, błyskawicznie. Można powiedzieć: Bajki dla dzieci, Hołownia oszalał. Już mu odbiło, na mózg mu się rzuciło, oszalał, księża mu wyprali. Słuchaj, jego relikwie leżą na Korfu i nie da się trumny otworzyć raz na jakiś czas. Ona się blokuje od środka, a jak otwierają mnisi te trumnę to ma poszarpane buty, w wodzie, jest pełno wodorostów. On po prostu znika i robi ludziom dobrze. Jest przy różnych cudach na świecie w czasie, gdy go w tej trumnie nie ma.
Gdyby opowiadały mi to jakieś dzieci, science fiction, Harry Potter katolicki- OK, ale poważni ludzie, widzieli, doświadczyli. Ja też w swoim życiu doświadczyłem, jak ten święty pomaga.
Dasz nam przykłady?
Od najśmieszniejszych drobiazgów: Gubię pióro, którym bardzo lubię pisać...
Wtedy Antoni?
Nie, Spirydon. Antoni też fajny, Prokopowi pomógł dużą gotówkę znaleźć. Opisuje to w tej książce. Jeśli chodzi o pióro wiesz, ja go szukałem wszędzie, przez dwa tygodnie. Wykonałem już wszystkie ćwiczenia duchowe, że dobrze, że to znak, że muszę się uwolnić od tego pióra, nic nie będę miał na własność. I słuchaj, znalazłem je w samochodzie, w miejscu, w którym szukałem pięć razy, ostatni raz 20 minut wcześniej, zanim się pomodliłem do świętego Spirydona i tam leżało to pióro. Czy ja jestem jakiś nienormalny? Nie, to się wydarzyło.
Pewna nieruchomość, niesprzedawalna w żaden sposób. Modlitwa do świętego Spirydona i poszło błyskawicznie. Kupiec wymarzony, wszystko było jak trzeba. To nie jest tak, że mi się to przytrafia raz w roku. Ja co drugi dzień odmawiam akatyst do świętego Spirydona i codziennie coś się dzieje.
Święty Sergiusz z Radoneża, też niezły aparat, ale kupowałem wtedy akurat ikonę świętego Spirydona. Stałem w sklepie w Ławrze Troicko-Siergijewskiej, zabrakło mi pieniędzy na trzy, a te trzy bardzo mi się podobały. Usłyszałem: "nie przejmuj się, idź na grób Sergiusza, trzy razy Ci zwróci, każdy problem rozwiąże". Poszedłem, głupio mi było, no tak, "świętomat"- włożę kartę z modlitwą, wyjmę gotówkę. No ale mówię: " święty Sergiuszu, Panie mówią, że działa, no to może zadziała. Przecież wiesz, że nie na prezent dla kochanki, będę się przed tym modlił. Wiesz, ikony". Poszedłem, kupiłem, zbankrutowałem, pojechałem. Minęło 20 minut, zadzwoniła moja księgowa, że Urząd Skarbowy pomylił się na moją korzyść. Dokładnie w kwocie, jaka obejmowała cenę tych trzech ikon. Ja prowadzę firmę od 1999 roku, nigdy wcześniej nic takiego się nie zdarzyło.
Masz bardzo wielu świętych przyjaciół, jesteś zajętym człowiekiem. Kiedy znajdujesz dla nich wszystkich czas?
Święci się nie obrażają, święci nie robią fochów. Możesz do każdego z nich wrócić nawet po bardzo długim czasie i ta relacja będzie fajna, świeża, od nowa. Ja już nie mogę się doczekać, kiedy pójdę na tamtą stronę i wszyscy, albo spora część po mnie wyjdzie. Mam nadzieje, że nie narobię im tyle obciachu, żeby nie wychodzili. Że będziemy mogli pogadać o tym wszystkim, co się wydarzyło a przy czym oni byli. Że będę mógł im podziękować za to, co dla mnie zrobili, co bez nich by się nie stało.
4 listopada będziesz chodził po księgarniach i patrzył jak ludzie reagują na "Świętych codziennego użytku"?
No co Ci mam mówić - jasne, że się będę przejmował, jak zobaczę, że ktoś majdruje i majdruje a potem ją odkłada i bierze do ręki "Co słychać w naszej kuchni" albo " Jak wypolerować parkiet". Że wtedy mam ochotę krzyczeć: "ja Panu zapłacę, ale niech Pan to kupi. Nie chodzi, że chce mieć nabity nakład, ale chce, żeby Pan to przeczytał". Ja już w księgarniach nie wystaje, postanowiłem zlecić to świętym, zwłaszcza świętemu Sergiuszowi. Sorry święci, chcecie, żeby ktoś o Was wiedział, to zróbcie tak, żeby wiedział. Czytajcie i mam nadzieje, że Ci święci, o których piszę, wyproszą Wam dużo dobra. Czasem mam wrażenie, że nad nami wisi siatka, na której leżą tony prezentów i wystarczy pociągnąć za sznurek, a my jeszcze tego nie zrobiliśmy.
Może 1 listopada przekażą wiadomość od nas naszym bliskim, którzy odeszli.
Oczywiście, że tak. To jest normalne, że mamy więź z naszymi bliskimi, którzy odeszli. Część z nich w Twojej rodzinie, w mojej rodzinie, rodzinach pewnie nas wszystkich, którzy są już święci, ale nie zostali jeszcze kanonizowani przez Kościół. Są tysiące takich świętych. Są z Bogiem, bo swój czyściec przeżyli na ziemi, byli tak dobrymi ludźmi, wszystko tak wyczytali jak powinni wyczytać. Są też tacy, którzy są w czyśćcu, oczekują na wejście do nieba. Jak będziemy się za nich modlić w tych dniach, pamiętajmy, że czyściec to nie jest przedpiekle. Ktoś, chyba Romano Guardini powiedział, że najmniej szczęśliwy człowiek w czyśćcu jest bardziej szczęśliwy od najszczęśliwszego człowieka na ziemi. Bo z czyśćca można przejść jedynie do nieba. Śmierć jest smutna, ale to, co dzieje się potem jest dla nas źródłem nadziei.
Co się dzieje w niebie 1 listopada?
Ja mam przeświadczenie, że ten dzień to w niebie jedno wielkie " dziękuję". To słowo, które leczy. Gdybyśmy zechcieli w swoim życiu mówić " dziękuję" tak często, jak mówimy "proszę" niebo byłoby na ziemi. Myślę, że jest tam też dziś dużo szczęścia, z tego powodu, że się żyło, a mogło się nie żyć.