Henryk Długosz - świętokrzyski baron SLD - nie zamierza składać rezygnacji. Chce szefować lokalnemu Sojuszowi jeszcze do grudnia. Wtedy o jego przyszłości ma zdecydować konwencja wojewódzka. Weryfikacji poddane zostaną wszyscy działacze SLD w województwie. Takie są wyniki posiedzenia rady wojewódzkiej SLD w Kielcach.

Tylko jedna osoba - senator SLD Jerzy Suchański, niedawny konkurent Długosza do fotela szefa partii w województwie – wezwała Henryka Długosza, by z zrezygnował z przewodniczenia partii w Świętokrzyskiem.

Poseł Długosz odpowiedział krótko: Nie mam zamiaru złożyć rezygnacji. A z pomocą przyszedł mu sekretarz partii Marek Dyduch, według którego dopiero na konwencji może zapaść decyzja co do przyszłości Henryka Długosza.

Już teraz wiadomo, że konwencja odbędzie się dopiero w połowie grudnia. W praktyce oznacza to, że Długoszowi do końca roku nic nie grozi. Chyba, że nowe światło na sprawę rzucą zeznania senatora Suchańskiego, który dziś stawi się w prokuraturze i – jak zapowiada - ujawni nowe informacje. Mówi się, że mogą one pogrążyć właśnie Henryka Długosza.

Henryk Długosz jest bezpośrednim przełożonym Jagiełły, któremu prokuratura postawiła zarzut utrudniania śledztwa i który był wczoraj ponownie przez nią przesłuchiwany. Twierdzi, że nic nie wiedział o działalności swojego zastępcy, jednak premier i część polityków Sojuszu uznała, że kielecki baron ponosi część odpowiedzialności za wydarzenia w Starachowicach.

Po ujawnieniu afery starachowickiej dymisję Długosza sugerował rzecznik dyscypliny SLD Włodzimierz Nieporęt. Sam Długosz nie miał zamiaru rezygnować. Mówił, że decyzję podejmie po zapoznaniu się z opinią zarządu i rady wojewódzkiej.

07:10