Nie udało się dziś w warszawskim Sądzie Okręgowym rozpocząć procesu w sprawie afery FOZZ. Do sądu nie stawiło się bowiem troje z sześciorga oskarżonych. Rozprawę odroczono do 7 listopada.
Śledztwo dotyczące Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego trwało siedem lat. Swoim rozmiarem sprawa przytłacza nawet głośną aferę Art-B. Proces sześciu oskarżonych, którzy oszukali państwo na ponad 350 milionów złotych, poprowadzić miała sędzia Barbara Piwnik. Jeszcze w piątek wydawało się, że FOZZ nigdy nie wystartuje. Wszystko rozbijało się właśnie o panią sędzinę, która w jednym z wątków afery wydała decyzję, którą później uchylił Sąd Apelacyjny. W piątek uznano jednak, że sędzia Piwnik może prowadzić sprawę, bo jako jedyna zna ją od podszewki. Otwarcie procesu jest jednak zagrożone. Dlaczego?
Dwoje z oskarżonych złożyło wniosek o wyłączenie ich z praw do odrębnego rozpatrzenia. Pozostała czwórka nie wiadomo czy stawi się na rozprawę, a bez ich obecności proces się nie rozpocznie. Prowadząca sprawę sędzia Piwnik powiedziała jedynie, że zrobi wszystko aby proces w końcu się rozpoczął. Sprawa ta od lat napotyka na poważne przeszkody. Akta dwukrotnie trafiały do ponownego uzupełnienia. Jeszcze niedawno istniała groźba, że rozpoczęcie procesu znów się odwlecze. Proceduralny pat związany z tym, że sędzia orzekała już raz w sprawie jednego z oskarżonych rozwiązano. Jego sprawę wydzielono do odrębnego postępowania. Jeśli proces jednak się rozpocznie, potrwa zapewne parę lat. Akta liczą 220 tomów. Sam akt oskarżenia zajmuje 300 stron. Sędzia Piwnik przygotowując się do procesu czytała akta przez ponad pół roku.
Posłuchaj także relacji warszawskiej reporterki RMF FM Miry Skórki:
FOZZ powstał 11 lat temu. Miał się zajmować wykupywaniem polskiego długu. Jego operacje polegały jednak na nielegalnym przejmowaniu długu po cenach rynkowych przez podstawione osoby.
11:50