Grzegorz Ż. - główny oskarżony w procesie dotyczącym afery FOZZ nie trafi do aresztu. Warszawski Sąd Apelacyjny uchylił nakaz aresztowania, wydany wcześniej przez Sąd Okręgowy.

Głównemu oskarżonemu groził areszt za nie stawianie się na rozprawy sądowej. Z tego właśnie powodu proces w sprawie afery FOZZ - jednej z największych, wciąż nierozliczonych afer Trzeciej RP wciąż nie może się rozpocząć. Aferę wykryto 10 lat temu i jeśli proces nie zakończy się do 2005 roku sprawa się przedawni. Wczorajsze orzeczenie sądu oznacza, że proces nie rozpocznie się szybko. Kolejny termin wyznaczony jest na początek grudnia. Jednak najprawdopodobniej Grzegorz Ż. nie stawi się na rozprawie. Jego adwokat przedstawi zaświadczenie lekarskie, że jest chory a sąd odroczy proces. Fakt, że były dyrektor FOZZ jest rzeczywiście leczony potwierdził Sąd Apelacyjny Jak powiedziała sędzia Brabara Lubańska-Mazurkiewicz: "Analiza materiału, na który składa się głównie dokumentacja lekarska nie zezwala na uznanie, że Grzegorz Ż. w sposób bezprawny utrudnia postępowanie". Sąd jednocześnie przyznał, że winnym wydania nakazu aresztowania jest sam Grzegorz Ż., ponieważ przysłał do sądu niejasne zaświadczenie lekarskie, z którego nie wynikało do jakiego szpitala wcześniej trafił.

W tym procesie Ż. oskarżony będzie o przywłaszczenie mienia społecznego wartości 354 milionów złotych. Podczas śledztwa Grzegorz Ż. przebywał już w areszcie - od sierpnia 1991 r. do marca 1993 r. Sprawa jest tak wielka (300 świadków, 200 tomów akt i 30 tomów załączników) i skomplikowana, że istnieją obawy, że prawomocny wyrok może nie zapaść przed przedawnieniem.

foto RMF

08:20