Dziewięć miesięcy pracy operacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych nie przyniosło dowodów w sprawie korupcji w pionie podlegającym byłemu wiceministrowi obrony Romualdowi Szeremietiewowi. Minister Bronisław Komorowski oświadczył wczoraj, że WSI dobrze wypełniły swoje zadania, a do pełnego sukcesu zabrakło "łutu szczęścia".
"WSI uzyskał bardzo daleko idącą wiedzę i informację. Wiedza i informacja to nie to samo co posiadanie dowodów” – stwierdził szef resortu obrony. Bronisław Komorowski odpowiadał wczoraj przed sejmową komisją do spraw służb specjalnych. Na posiedzenie, które odbyło się za zamkniętymi drzwiami zostali zaproszeni, prócz Komorowskiego, także koordynator do spraw specsłużb, Janusz Pałubicki, szef Wojskowych Służb Informacyjnych oraz wiceszef Urzędu Ochrony Państwa. Członkowie komisji dobrze ocenili pracę wojskowych specsłużb. Uznali natomiast, że niezdrowa - jak się wyrażali - sytuacja w resorcie obrony wynikała z rozłożenia nad Szeremietiewem politycznego parasola ochronnego. Według członka komisji, posła Jana Lityńskiego zarówno Komorowski jak i jego poprzednik Janusz Onyszkiewicz wielokrotnie chcieli odwołania Szeremietiewa. Wiceminister cieszył się jednak tak silnym poparciem najbardziej wpływowych polityków AWS-u, że wysiłki ministrów na rzecz odwołania Szeremietiewa kończyły się niczym.
Przypomnijmy: chodzi o sprawę aresztowanego Zbigniewa F., doradcy byłego wiceministra obrony Romualda Szeremietiewa. Prokuratura postawiła mu zarzuty dotyczące między innymi ukrywania ministerialnych dokumentów i bezprawne zapoznawanie się z tajemnicami państwowymi. F. aresztowano na trzy miesiące bo zachodziła obawa matactwa oraz próby ucieczki podejrzanego z kraju. Przypomnijmy, że mężczyznę zatrzymano gdy próbował uciec promem do Szwecji. To właśnie sprawa pana F., opisana przez "Rzeczpospolitą" stała się też powodem wszczęcia śledztwa w sprawie korupcji w Ministerstwie Obrony i przyczyniła się do odwołania wiceministra Szermietiewa.
foto RMF
09:00