Rosyjskie władze wprowadzają bardzo restrykcyjne przepisy dotyczące demonstracji. Sądy będą mogły nakładać na organizatorów protestów bardzo wysokie grzywny, sięgające nawet półtora miliona rubli. Komentatorzy nie mają wątpliwości, że nowe przepisy uchwalono po to, by zastraszyć opozycję.

Organizatorzy antyputinowskich wieców nazywają nowe przepisy "przykręcaniem śruby". Od zaprzysiężenia prezydenta Putina w Moskwie organizowane są spontaniczne demonstracje, które opozycja nazywa społecznymi spacerami. Na takie akcje nie jest potrzebna zgoda władz. Przychylne rządzącym media pokazują mieszkańców Moskwy oburzonych działaniami opozycji. Nie rozumiem, co to za spacery. Były wolne dni 8 i 9 maja, ale teraz należy pracować. Nie rozumiem, dlaczego władze nie użyją siły i nie podoba mi się to, że oni tu siedzą w nocy - mówi mieszkanka Moskwy, która nie popiera działań przeciwników Putina.

Fala antyputinowskich protestów

Od kilku dni rosyjska opozycja prowadzi protesty przeciwko powrotowi Władimira Putina na Kreml. Dzień przed zaprzysiężeniem nowego prezydenta kilkanaście tysięcy osób wyszło na ulice Moskwy, aby wziąć udział w Marszu Milionów. Demonstranci domagali się przeprowadzenia w Rosji uczciwych wyborów prezydenckich i parlamentarnych. Doszło do starć z policją, zatrzymano 400 osób.

W dniu zaprzysiężenia Putina również doszło do licznych akcji policji. Zatrzymywano praktycznie wszystkich, którzy pojawiali się w centrum miasta z przypiętymi do ubrań białymi wstążkami. Biały kolor jest symbolem protestów przeciwko sfałszowaniu wyborów parlamentarnych i prezydenckich oraz powrotowi Putina na Kreml.